Wszystko co istnieje ulega nieustannym przemianom, a jak często zwraca na to uwagę choćby Buddyzm – główną przyczyną naszego cierpienia jest nadmierne przywiązanie, nieakceptacja dla tych zmian

Jeśli opieramy swoje szczęście na tym co mamy, a czego nie mamy, na tym co było, ale przepadło czy na tym o czym marzymy, ale nie możemy dostać – jesteśmy przez sporą część czasu nieszczęśliwi. Zawężamy swoje doświadczenie do zero-jedynkowego stanu „jest/nie ma” co rodzi iluzje braku.

A brak nie istnieje. Nasz umysł, nasza świadomość, nasze emocje, a nawet ciało – są pełne różnych tworów – myśli, uczuć, emocji, wyobrażeń. I te konstrukty nieustannie ZAPEŁNIAJĄ naszą życiową przestrzeń. O jakim braku i pustce więc tu mówić?

A jeśli się nam nie podoba to, czym ta przestrzeń jest zapełniana – zadbajmy o swoje wnętrze, o ciało, umysł i ducha.

To jest to, co się liczy, to jest co jest naprawdę ważne.

Nie cierpisz swojej pracy, tworzysz beznadziejne związki, itd? Nie przywiązuj się do tego, spójrz na to szerzej. To jest tylko jakieś doświadczenie, jakiś mały wycinek całego twojego istnienia. Nie zawężaj całego swojego cudownego i złożonego jestestwa do tego, jaką masz teraz pracę czy związek.

Tak strasznie się pocisz i wysilasz, żeby już teraz mieć tą świetną pracę, super pieniądze, seksowną kobietę, itp. itd. Jesteś oczywiście w stanie sobie to „wypracować”, wypocić to. Wiesz jednak co? Kiedyś umrzesz i żadnej z tych rzeczy nie zabierzesz ze sobą. No może oprócz uczucia zmęczenia i podświadomych programów zapieprzania.

A życie się toczy tu i teraz. Tu i teraz jest czas na relaks, na odpoczynek, na cieszenie się swoim istnieniem, na szczęście. Nie warunkuj tego, nie przywiązuj się do zewnętrznych materializacji Twojej świadomości. Ciesz się nimi, czerp z nich w pełni, wyciskaj z nich to co najlepsze, nawet z tych przeciętnych i słabych.

Nie poświęcaj swojego szczęścia, zdrowia, wolnego czasu, wypoczynku i wszystkiego co ważne dla jakichkolwiek celów np. dla robienia kariery. Po co masz wypruwać z siebie flaki dla czegoś co i tak nie będzie trwało wiecznie, co i tak prędzej czy później rozsypie się w proch?

Niech realizacja twoich celów przebiega zawsze z szacunkiem do siebie i z wykluczeniem jakiejkolwiek rezygnacji z siebie (z tego co realnie ważne, a nie wymysłów ego).

Możemy porównać swoje życie do drogi. Jeśli nie podoba nam się miejsce, w którym jesteśmy – zawsze możemy iść dalej. Jeśli nie widzimy dobrych dla nas dróg to często walimy głową w mur licząc na to, że jakimś cudem mur pęknie i odsłoni nam tereny, które widzimy po jego drugiej stronie. Od tego jednak może tylko rozboleć głowa.

A tymczasem gdyby po prostu z akceptacją pójść najlepszą drogą jaką widzimy to zwiększamy szansę, że prędzej czy później poznamy nowe drogi, prowadzące do tego wymarzonego miejsca, a może nawet odkryjemy jakieś inne, jeszcze ciekawsze. Do tego jednak trzeba woli i chęci pójścia do przodu, przed siebie, zamiast tkwienia w miejscu i użalania się nad sobą.

A jak przestaniemy narzekać i się buntować, to istnieje spora szansa że docenimy tą drogę na której jesteśmy. Bo mimo, że jest to np. głośna i tłoczna ulica, kiedy my marzymy o parkowej alejce, to jednak tutaj też świeci słońce, widoki po drodze są nawet ładne, a przy okazji okazało się, że po drodze stoi sklep gdzie możemy sobie kupić coś dobrego :)

Tutaj świetnie sprawdza się powiedzenie, że kiedy życie daje ci cytryny – zrób z nich lemoniadę :)

Jesteśmy wiecznymi istotami, które mają przed sobą cały czas tego świata, więc naprawdę nie ma powodu, aby się tak bardzo spinać z jakiegokolwiek powodu.

Życie to zabawa, więc bawmy się, eksperymentujmy i miejmy zdrowy dystans do wszystkiego. Nigdzie się nie pali, więc nie ma pośpiechu, a cierpliwość jest naprawdę łatwa i przyjemna.

Jeśli czujesz że już nie możesz, że masz dość, że jesteś przytłoczony – weź sobie odpuść, wyluzuj, pooodychaj i nabierz dystansu. Niczego nie musisz, a życiowe, nieprzyjemne sytuacje tym mocniej cię trzymają, im bardziej się spinasz. Dopiero rozluźnienie na każdym poziomie twojego istnienia pozwoli na swobodny przepływ energii. Boskiej energii, która wszystkim się zajmie tak, abyś mógł odpocząć, wyluzować i spać spokojnie :)

Komentarze są zamknięte.