Akceptacja to bardzo często używane słowo w rozwoju duchowym. Słyszymy o tym tak często i w tak wielu miejscach, że łatwo wpaść w pułapkę myślenia że dla nas to już wszystko w tym temacie jest jasne i oczywiste.

Z akceptacją jest trochę jak z samooceną – to temat który regularnie „wraca”, który nieustannie można pogłębiać i poznawać na coraz to kolejnych poziomach świadomości.

Bez akceptacji można się szarpać, wysilać, intensywnie pracować nad sobą, ale wszelkie zmiany jak zajdą będą ograniczone przestrzenią jaką macie w klatce, którą wokół siebie stworzyliście. Dopiero akceptacja jest kluczem, a mając ten klucz dość łatwo można odnaleźć pasujący zamek i wydostać się na zewnątrz, gdzie czeka niczym nieograniczona przestrzeń.

Bez akceptacji możecie jedynie zmieniać dekoracje w więzieniach waszych umysłów – niby jest inaczej, ale jednak przestrzeń wciąż ta sama.

Akceptacja jest warunkiem koniecznym prawdziwych, głębokich zmian.

Z początku uczymy się podstaw akceptacji – tego, żeby nie walczyć i nie szarpać się ze sobą czy z otoczeniem. Uczymy się uznawać nasze wady, problemy i ograniczenia, uczymy się lubić i kochać siebie w całości z całym tym bagażem.

Później uczymy się, aby niczego nie wymuszać, akceptujemy coraz bardziej że wszystko ma swój czas.

I wreszcie zbliżamy się do pięknego, wszechogarniającego uczucia że wszystko jest WŁAŚCIWE.

To przynosi niesamowitą ulgę i błogą ciszę w naszych wnętrzach – istny Boski Spokój :)

Zatapiając się w nieograniczonej akceptacji i czując że wszystko jest właściwe, że wszystko jest na swoim miejscu – uświadamiamy sobie, że NIC NIE MUSIMY – za to możemy tak wiele

Komentarze są zamknięte.