Sukces, czyli skuteczna realizacja określonego celu to zjawisko niezwykle pożądane. Niestety sporo z nas, albo z sukcesów rezygnuje poprzez wycofanie czy ograniczanie się, albo dąży do nich, ale w niekorzystny sposób, ponosząc przy okazji niepotrzebną cenę za realizację własnych celów.
Dziś skupimy się właśnie na tych nieprawidłowych dążeniach, które często kosztują nas zbyt wiele.
Nasi dwaj najwięksi wrogowie na drodze do sukcesów to niecierpliwość i zachłanność – często chcemy zbyt szybko i zbyt wiele naraz. To jest typowe dla każdego, kto próbuje otwierać się na realizację swoich celów z poziomu braków i własnych ograniczeń. Jeśli dążymy do czegoś, ponieważ całe życie tak bardzo nam tego brakowało, to jesteśmy wygłodniali i pragniemy tego tak silnie, że chcemy sobie z nawiązką zrekompensować wcześniejsze niezaspokojenie.
Nie widzimy jednak tego, że my w normalnych okolicznościach wcale nie potrzebujemy aż tak dużo – wystarczy zresztą przejść się do sklepu odczuwając silny głód, żeby zobaczyć jak łatwo jest kupić zbyt dużo jedzenia, gdy pozwalamy, aby właśnie to uczucie głodu dyktowało, ile mamy brać. Tutaj trzeba uświadomić sobie, że ta zachłanność jest uwarunkowana stanem przebywania w braku, a żeby przestać odczuwać ten brak (a co za tym idzie, uwolnić zachłanność), wystarczy nam normalny poziom zaspokojenia i pewien czas na to, aby się ugruntować i przyzwyczaić do stanu bycia zaspokojonym. Jeśli np. całe życie nie doświadczaliśmy seksu i podświadomość próbuje nam podsuwać obrazy orgii i dziesiątek partnerów seksualnych jako sposób na nadrobienie straconych doświadczeń, to jest to zwykła zachłanność. Realnie jeden sensowny partner i udane życie seksualne z nim spokojnie wystarczy, aby zaspokoić te braki z nawiązką.
Jeśli chodzi o niecierpliwość, to ona z kolei najczęściej będzie skutkiem nie tylko wspomnianego wygłodzenia, ale również braku zaufania do siebie i swoich możliwości. Wiele osób ma problemy z utrzymaniem motywacji, więc gdy ona już się pojawi, to próbujemy na szybkiego nadrobić całe lata zaniedbań i szybciutko osiągnąć WSZYSTKO, zanim ona nam znowu opadnie. To oczywiście rzadko kiedy będzie możliwe. Jest też kwestia tego, że często podświadomie nie do końca wierzymy w to, że się uda, więc chcemy osiągnąć sukces jak najszybciej, żeby się przekonać jak to będzie naprawdę (niepewność powoduje zbyt wiele napięć i zniechęca do długoterminowych inwestycji, bo po co poświęcać lata na coś, co i tak nie będzie działać).
Jest również kwestia tego, że ludzie którzy doświadczą realnego sukcesu, w jakimś stopniu potrafią się tak zachłysnąć tym, że tracą głowę. Komuś wyszedł jakiś pomysł na zarabianie i nagle dostał taką ilość pieniędzy jakiej w całym życiu nie widział na oczy. No i wtedy odpala się przekonanie, że pojawiła się szansa jedna na milion, więc trzeba CAŁE zasoby przeznaczyć na dojenie tego sukcesu, aby wycisnąć z niego jak najwięcej. Człowiek przyzwyczajony do braku czy porażek podświadomie jest przekonany, że to jest tylko chwilowe, więc straszliwie się spina, aby podtrzymać ten cud tak długo jak się tylko da. On nie patrzy, ile realnie potrzebuje tych pieniędzy, tylko staje się nakręcony w przekonaniu, że musi korzystać do oporu, póki to trwa. Rzecz w tym, że w wielu przypadkach ten sukces wcale nie będzie taki chwilowy i ulotny, więc z czasem okazuje się, że mijają lata, a ten człowiek ogromem pracy i napięć ten sukces nawet zwielokrotnił. Problem w tym, że kosztem depresji, nerwicy czy wypalenia zawodowego. Nie zliczę ile już takich historii widziałem (również w środowisku rozwojowym, które teoretycznie powinno wiedzieć lepiej) wśród osób, które wybiły się, osiągnęły jakąś popularność, a lata później po kampanii wielkich sukcesów i spełnienia, przyznają się do tego, że już nie dają rady i są w totalnej rozsypce. Nie krytykuję tego, bo potrafię zrozumieć z czego to się bierze, ale myślę, że warto się uczyć na takich przykładach i samemu nie popełniać tych samych błędów.
Przy okazji warto wspomnieć, że to jest jeden z powodów dla których możemy czuć lęk przed sukcesem – w końcu życie to nie film i po osiągnięciu celu nie ma napisów końcowych. Żyjemy dalej i musimy być gotowi na zmiany w naszym życiu i funkcjonowaniu jakie taki sukces może przynieść. Z pewnością będzie łatwiej, gdy uwolnimy się od przekonania, że sukcesy nas do czegokolwiek zobowiązują i że koniecznie musimy z każdego sukcesu wycisnąć 100% potencjału. Wychodzę z założenia, że lepiej jest wykorzystać tylko 10% sukcesu niż się całkowicie zamykać z lęku przed przytłoczeniem nim.
No dobrze, to jak powinniśmy podejść do budowania sukcesów w naszym życiu?
Warto zadbać o kilka podstawowych kwestii:
1. Motywacja
Uczymy się pozytywnych motywacji, ponieważ tylko takie działają w dłuższym horyzoncie czasowym (negatywne sprawdzają się co najwyżej jako jednorazowe, otrzeźwiające kopy w tyłek), a osiągnięcie większości sukcesów wymaga utrzymania odpowiednich działań czy nastawienia przez dłuższy czas. Zdecydowana większość ludzi odpada na tym etapie, ponieważ nie potrafi utrzymać właściwej motywacji do celu.
2. Akceptacja ograniczeń
Błędy, porażki, problemy, przeszkody, wyzwania, wątpliwości, słabości – takie rzeczy będą się pojawiać i tego całkowicie nie unikniesz. Jeśli będziesz używał faktu, że to się pojawia jako wymówki, żeby zaniechać działań czy przekonać się do tego, że nie możesz osiągnąć celu, to oczywiście go nie osiągniesz.
3. Budowanie zasobów
Normalnym jest to, że może ci brakować zasobów zarówno wewnętrznych (np. samoocena, ufność, kompetencje, doświadczenie) jak i zewnętrznych (np. pieniądze, relacje) do realizacji celu. To również nie jest wymówka, aby celu nie osiągać, a powód do tego, aby w pierwszej kolejności zadbać o zbudowanie brakujących zasobów, które pozwolą ci na skuteczną realizację dalszych działań. Człowiek sukcesu nie omija żadnego etapu i nie szuka dróg na skróty, tylko robi po kolei to, co jest konieczne, aby efektywnie i skutecznie działać. A nie będziesz efektywny i skuteczny, gdy będziesz negował fakt, że masz konkretne braki do nadrobienia zanim cokolwiek ci wyjdzie.
4. Świadome cele
Musisz wiedzieć czego chcesz i co ci chodzi. Dlaczego chcesz właśnie tego, a nie czegoś innego? Czy to jest dobra, korzystna intencja czy jakaś frustracja lub inny wymysł ego? Czy to jest naprawdę dobre dla ciebie czy możesz próbujesz tylko w ten sposób ominąć coś ważnego, niewygodnego w sobie?
5. Wyciąganie wniosków, uczenie się
Sama droga do celu jest równie ważna, a często nawet ważniejsza niż rezultat końcowy. W realizacji np. sukcesów finansowych nie chodzi tylko o to, aby mieć pieniądze, ale o przekraczanie własnych ograniczeń i budowanie otwartości na dostatek. To, od czego się uwalniasz w ramach tej pracy i co urzeczywistniasz jest znacznie cenniejsze niż te pieniądze, bo one są tylko na chwile, a twoje urzeczywistnienie zostaje na zawsze. Mając świadomość tego znacznie łatwiej będzie ci być cierpliwym w wieloletnich podróżach do celu, ponieważ długo przed tym jak go zrealizujesz, już będziesz zadowolony z wewnętrznych korzyści, które będą się pojawiać po drodze.
6. Co jest ważne
Ty jesteś najważniejszy, dopiero później cel. Nigdy nie pozwalaj na to, aby było na odwrót, ponieważ w przeciwnym razie, albo wymiękniesz po drodze i zostaniesz z niczym, albo skończysz jak ci, którzy osiągnęli dużo, ale kosztem nerwicy i depresji. Słuchaj siebie i dbaj o swoje dobro z poziomu sercu, to nigdy żaden sukces cię nie przytłoczy ani nie zniszczy. Człowiek, który kocha i słucha siebie, podejmie takie działania, które są dobre dla niego samego, a niekoniecznie dobre dla jego sukcesu.
Życzę Wam dużo sukcesów i mądrej drogi do nich :)



Komentarze są zamknięte.