W ostatnich latach wykonywanie wszelkiego rodzaju zabiegów energetycznych, jako forma pracy z obciążeniami, traumami czy trudnymi emocjami, staje się coraz popularniejsze. Nie dziwi więc również rosnące zainteresowanie tematem wypalania węzłów i krzyży karmicznych (nazywanego też często „usuwaniem” czy „rozpuszczaniem” węzłów karmicznych – określenia różne, ale chodzi o jedno i to samo). Osobiście uważam to za najpotężniejszy i najgłębiej ingerujący zabieg duchowy, z tych które znam. Często jest w stanie pomóc tam, gdzie wszystko inne zawiodło, choć oczywiście nie jest to też cudowne remedium na wszystkie nasze problemy :)

Zacznijmy jednak od początku.

Czym są węzły i krzyże karmiczne?

Węzeł karmiczny powstaje jako efekt długotrwałego podtrzymywanie silnych i sprzecznych ze sobą intencji. Często dzieje się to na przestrzeni wielu wcieleń, ale nie jest to regułą.

Tak silne sprzeczności, które prowadzą do powstania węzłów karmicznych z reguły wynikają z walki przeciwstawnych części naszej osobowości lub silnego rozdarcia w trudnych i skomplikowanych sytuacjach. Polega na tym, że z jednej strony chcemy silnie realizować coś, ale z drugiej strony chcemy też coś innego, co stoi w całkowitej sprzeczności z tym pierwszym celem. Nie jesteśmy w stanie ani się zdecydowań tylko na jeden z tych celów, ani też żadnego sobie odpuścić.

Przykład 1

Pan X jest silnie obrażony na Boga, ponieważ uznał wiele wcieleń temu został odrzucony przez Niego, więc pielęgnując żal i urazę, zbuntował się przeciw Bogu i na bazie tych emocji nie chce mieć z Nim nic wspólnego. Jednocześnie jest w nim ogromna tęsknota za Miłością i doświadczaniem Boga w sobie, którego już kiedyś zaznał. Ta obrażona część jego osobowości odrzuca wszelkie przejawy Boga, a ta tęskniąca chce dążyć do odnowienia tej relacji.

Jako, że te wzorce były podtrzymywane przez wiele wcieleń – powstał silny węzeł karmiczny, który sprawił że Pan X za każdym razem, kiedy próbuje uzdrowić relację z Bogiem – trafia na ścianę. Mimo pisania afirmacji czy lat medytacji, nie może przebić się wewnętrzny opór, nie wiedząc dlaczego. Dopiero wypalenie tego węzła karmicznego, dojście do pierwotnych przyczyn i rozplątanie tych wszystkich wewnętrznych sprzeczności, sprawia że robi się przestrzeń, a energia w tym temacie może znów swobodnie płynąć.

Przykład 2

Pani Y cierpi z powodu ciągłego pomieszania w temacie seksu, które kreuje jej mnóstwo nieprzyjemnych i dziwnych sytuacji. W środku czuje że temat ją przerasta i wydaje się nie do przejścia.

Decyduje się na zabieg rozpuszczania węzłów karmicznych, w trakcie którego wychodzą dwie sprzeczne ze sobą części ego. Jedno oparte na rozwiązłości i uzależnieniu od seksu, oparte na chęci mnożenia doświadczeń, niezależnie od ich jakości. Drugie wyrosło jako „lekarstwo” na to pierwsze, czyli wzorce zakonne, celibatu, widzenia seksu jako grzechu, wyrzekanie się. Żaden z tych sposobów funkcjonowania nie był do wytrzymania na dłuższą metę, więc przez wcielenia Pani Y, skakała z jednej skrajności do drugiej. To całe poplątanie doprowadziło do powstania silnego i złożonego węzła karmicznego, blokującego swobodny przepływ energii seksualnej, wprowadzając ogromny bałagan w całej tej sferze.

W przeciwieństwie do przykładu pierwszego, tutaj obie sprzeczności były niekorzystne i należało rozpuścić i jedną i drugą sprzeczność, aby zrobić przestrzeń na czyste, naturalnie wypływające z serca intencje. Takie przypadki niestety z reguły mocniej trzymają i wymagają więcej pracy.

Jak powstają węzły i krzyże karmiczne?

Już wiemy o jakie sprzeczności chodzi i z jakich powodów mogą powstawać. Co dzieje się dalej, gdy coś takiego zacznie się w nas dziać?

W momencie, kiedy zaczynamy odtwarzać sprzeczności, posyłamy naszą energię w różnych kierunkach. Dostrajamy się w tym samym miejscu do różnych energii, różniących się zarówno jakością jak i źródłem pochodzenia. Do tego nadbudowuje się mnóstwo skutków takiego pomieszania, jak np. wypieranie, tłamszenie, silne emocje i wiele innych. To wszystko sprawia, że energia w formie wyobrażeń, emocji czy intencji, w danym miejscu zaczyna się coraz bardziej mieszać, plątać ze sobą. Niezdecydowanie na jedną, konkretną rzecz sprawia że utykamy w takim energetycznym rozdarciu między jednym, a drugim. Powstaje węzeł, który z czasem tylko się zacieśnia i rośnie w siłę, im bardziej dokładamy kolejnych emocji i sprzecznych intencji, zamiast go w porę rozplątać.

Każdy człowiek posiada główny kanał energetyczny (Sushumna), który umiejscowiony jest wzdłuż kręgosłupa. Więcej pisałem o tym w przewodniku po czakrach. Węzły z reguły powstają właśnie w obrębie tego kanału, ograniczając, a czasami nawet całkowicie blokując przepływ energii na danym odcinku.

Kilka węzłów leżących blisko siebie, prowadzi do powstania krzyża karmicznego. W takim wypadku najczęściej trzeba wpierw porządnie naruszyć strukturę całego krzyża, nim możliwe będzie pełne wypalenie węzłów znajdujących się w jego obrębie. Na szczęście nie jest to jakiś bardzo często problem :)

Skąd mam wiedzieć czy temat węzłów karmicznych mnie dotyczy?

Jeśli pracujecie nad jakimś tematem od lat, a mimo to trafiacie na ścianę i nie możecie pewnych przekroczyć – jest spora szansa, że problem tkwi w węzłach karmicznych. Oczywiście mówimy tu o uczciwej pracy nad sobą, a nie jedynie deklaracjach nie pokrywających się ze stanem faktycznym :) Jeśli targają Wami silne sprzeczności, które uniemożliwiają Wam swobodną realizacje danego tematu, również jest spora szansa że to węzeł karmiczny.

Zaplątanie w formie węzłów karmicznych, sprawia że często czujemy niemoc, niemożliwość przekroczenia pewnych ograniczeń. Rozwiązania wydają się być po za naszym zasięgiem. Można to porównać do sytuacji, gdzie tak długo i zawzięcie szarpaliśmy się z liną, że skończyliśmy leżąc na ziemi, całkowicie związani z poplątanym, pełnym supłów sznurze. Warto więc żeby ktoś pomógł nam wypalić co silniejsze węzły, żebyśmy mogli się wyplątać i wydostać z reszty już o własnych siłach.

Rozpuszczanie węzłów i krzyży karmicznych – jak to działa?

Podczas wypalania węzłów, tak samo jak przy wszystkich innych duchowych zabiegach, które wykonuje – odwołuje się do czystej, Boskiej energii. Nie korzystam z żadnych pośredników, a już tym bardziej żadnych astralnych tworów czy energii – dla mnie Bóg jest doskonałym Źródłem i nic innego nie potrzeba :) Często wspomagam się wahadłem okrągłym OM, które ma bardzo delikatną i wspierającą energię, która fajnie harmonizuje z moją własną energią :)

Zabieg zaczynam zawsze od wpuszczania czystej Boskiej energii przez czakrę korony, która jest kierowana w dół, wzdłuż kręgosłupa (głównym kanałem energetycznym), aż do samej czakry podstawy.

Żeby to jednak można było skutecznie przeprowadzić – wpierw należy wykonać harmonizację półkul mózgowych, gdyż nieharmonijnie działający mózg jest przeszkodą ograniczającą lub nawet uniemożliwiającą skuteczne przeprowadzenie zabiegu. Harmonizacje półkul mózgowych wykonuje się w miesięcznych odstępach czasu, a z reguły jest to od 1 do 3 zabiegów, więc warto sobie to wszystko wcześniej zaplanować. Harmonizacja pomaga też często w pracy z afirmacjami, ponieważ harmonijny mózg sprawia, że podświadomość chętniej „przyjmuje” treść afirmacji, a to znacznie ułatwia pracę z nimi. Opłaca się więc zabiegi harmonizacji przeprowadzić odpowiednio wcześniej, jeśli w przyszłości planujemy pracę z węzłami i krzyżami karmicznymi.

Zakładając że mamy już zharmonizowane półkule mózgowe – wpuszczamy teraz skutecznie przez głowę Boskie energie, a one płyną sobie tak długo, aż nie trafię na pierwsze blokady w kanale energetycznym.

Węzeł karmiczny można sobie wyobrazić jako plątaninę energetycznych nitek o różnej grubości i długości. Im bardziej złożony węzeł, tym więcej jest tych nitek i tym mocniej są poplątane. Wypalanie węzła karmicznego polega na sukcesywnym rozpuszczaniu poszczególnych nitek (czyli konkretnych wzorców, intencji, emocji, wyobrażeń, itp) tak długo, aż węzeł poluźni się do tego stopnia, że będzie można go wypalić w całości. Na szczęście nie trzeba wypalać pojedynczo każdej jednej intencji czy emocji, wystarczy ruszyć te najważniejsze i najsilniejsze, a reszta wtedy już stosunkowo łatwo ulega rozpuszczeniu w czystym świetle.

Gdy węzeł karmiczny się wypali, puszczam Boską energię dalej tak długo, aż pojawi się całkowity luz i swobodny przepływ Boskiej energii lub dojdziemy do limitu tego, co da się wypalić na dany dzień.

Co po zabiegu rozpuszczania węzłów i krzyży karmicznych?

Wypalenie węzła karmicznego wiąże się z tym, że najczęściej czujemy sporą ulgę i nową, większą przestrzeń w temacie. Tak, jakbyśmy wyszli z ciemnego lochu na słoneczną łąkę :)

Zabieg jest na tyle silny i głęboko ingerujący w energetykę człowieka, że pozytywne zmiany w umyśle, emocjach, świadomości i energiach zachodzą jeszcze do miesiąca po zabiegu! Czasami czujemy się niezwykle dobrze od razu po zabiegu, czasami musimy „przetrawić” tak głębokie zmiany i pozwolić im na to, żeby się ułożyły. Najwięcej się dzieje przez pierwsze kilka dni od zabiegu. Nagle przychodzą nam do głowy zupełnie nowe pomysły, nagle czujemy że coś co wydawało się niemożliwe – jest banalne do osiągnięcia. Stajemy się wolni od starych ograniczeń i ścian od których się tak długo odbijaliśmy.

Klienci najczęściej mówią o pojawieniu się przestrzeni w danej sferze życia, której nigdy wcześniej nie czuli. Człowiek, który wierzył że jest uwięziony w wybieraniu między A i B, nagle odkrywa że istnieje C, które jest znacznie lepsze i korzystniejsze dla niego.

Zabieg usuwania węzłów i krzyży karmicznych pomaga w poszerzaniu świadomości i odblokowywaniu potencjału, jak mało który zabieg duchowy.

Znam osoby, które całkowicie niespodziewanie podczas jednego zabiegu rozpuszczania węzłów miały rozpuszczaną jakąś blokadę, która sprawiła że w trakcie zabiegu pojawiła się świadomość talentu karmicznego, o który ta osoba się nawet nie podejrzewała. Po latach frustracji i niemocy zawodowej, w ciągu kilku miesięcy ta osoba zaczęła żyć z przejawiania tego talentu i świetnie sobie radzi. Wystarczył ten jeden zabieg, aby dosłownie odmienić swoje życie :)

Czy zabieg usuwania węzłów i krzyży karmicznych to magiczne remedium na wszystkie moje problemy?

Niestety nie :) Zabieg jest naprawdę świetny i działa na wiele trudnych problemów, ale jest kilka „ale”, na które trzeba zwrócić uwagę.

Przede wszystkim wypalanie węzłów i krzyży karmicznych nie zastąpi samodzielnej pracy nad sobą, a jedynie jest jej uzupełnieniem. Nie ma sensu angażować się w te procesy, jeśli nie ma się zamiaru ugruntowywać pozytywnych inspiracji czy uświadomień, najlepiej przy pomocy afirmacji. Energia nie znosi pustki i jeśli w nowej, wypalonej światłem przestrzeni i nie wprowadzimy i ugruntujemy pozytywów, podświadomość zapełni te miejsca tym co zna najlepiej i do czego najbardziej jest przyzwyczajona. A więc równie dobrze może nawet zacząć odtwarzać i ugruntowywać to, co zostało wypalone wcześniej!

Liczenie na to, że uzdrowiciel wypali węzełki, a ja nie będę musiał już nic więcej robić jest naiwnością i świadczy raczej o nie do końca czystym i uczciwym podejściu do siebie :)

Po drugie – pamiętać trzeba o tym, że efekty zabiegu w dużej mierze uzależnione są od gotowości i świadomości klienta. To, że podświadomość się opiera to jest normalne i z tym sobie prędzej czy później podczas zabiegu radzimy. Gorzej jednak jeśli klient świadomie się upiera przy swoich obciążeniach, wtedy to już ciężej się przebić, ponieważ żaden uzdrowiciel tak samo jak i zresztą Bóg – nie przekroczy nienaruszalnych granic wolnej woli drugiego człowieka.

Z tego powodu osobiście preferuje wykonywanie zabiegów w bieżącym kontakcie z klientem (najczęściej przez Skype, wystarczy połączenie głosowe, bez video), choćby to nawet miało być tylko pisanie przez Facebooka czy inny chat.

Zauważyłem że wszelkie zabiegi duchowe wykonywane w kontakcie z klientem są dużo skuteczniejsze niż te na podstawie zdjęcia. Przy zbiegach ze zdjęcia wypalamy pewne energie, które siłą rzeczy powodują też zmiany nawet w świadomości, ale klient nie uczestniczy aktywnie w tym procesie, przez co sporo go omija.

Kiedy mam kontakt na żywo z klientem, na bieżąco mówię mu wszystko co wychodzi, a on jest w stanie wejść w to i skonfrontować się z tym, co już samo w sobie wpływa na większą łatwość puszczenia. Prócz tego dzielę się z klientami na bieżąco intuicyjnymi inspiracjami i wskazówkami, co znacznie ułatwia zobaczenie problemu z zupełnie nowej perspektywy, a w efekcie zmianę nastawienia i odpuszczenie sobie szkodliwych wyobrażeń. Bez kontaktu pozostaje już jedynie „przebijanie się” aż do skutku przez podświadomość, a to trwa dłużej i nie zawsze kończy się sukcesem.

Nastawienie klienta do tematu nad którym pracujemy jest bardzo ważnym czynnikiem! No i ważne jest to, że klient również na bieżąco zwraca uwagę na to, czego uzdrowiciel może nie zauważyć, a przynajmniej nie od razu. To również znacznie przyspiesza i ułatwia cały proces.

Jak często robić sobie zabiegi usuwania węzłów i krzyży karmicznych?

Wedle potrzeb :)

Tak, jak wspominałem wcześniej – zmiany po zabiegu zachodzą jeszcze w przybliżeniu przez miesiąc, a najintensywniej przez pierwszy tydzień czy dwa, dlatego warto sobie dać czas pomiędzy jednym, a drugim zabiegiem. Nie ma sensu robić ich zbyt często, bo to wcale nie przyspieszy wypalenia wszystkich węzłów i krzyży. Naturalne jest to, że pomiędzy zabiegami pewne rzeczy trzeba przetrawić i ugruntować, żeby dojrzała gotowość do puszczenia kolejnych węzłów.

Ogólnie więc najlepiej jest wypalać węzły nie częściej niż raz w miesiącu, ale i od tej reguły są małe wyjątki. Jeśli poprzedni zabieg nie skończył się wypaleniem tego, co akurat było na wierzchu do końca, bo nie starczyło już czasu albo po prostu nastąpiło „zmęczenie energetyczne” i już nie było siły na kontynuowanie tematu – można np. po tygodniu czy dwóch podejść do pociągnięcia tematu dalej.

Czasami, kiedy pracujemy też akurat intensywniej i dużo się dzieje, można podejść do rozpuszczania węzłów częściej, ale zdecydowanie nie robiłbym z tego normy. Niech to będzie zachowane raczej na wyjątkowe sytuacje.

Najlepiej jest po prostu wsłuchać się w siebie i swoje potrzeby. Ja wychodzę z założenia że w rozwoju duchowym dla mnie podstawą jest realizowanie mojej Boskiej natury, więc z zabiegów korzystam na tyle, na ile obciążenia mi w danym momencie zauważalnie utrudniają jej przejawianie. Nie warto rozgrzebywać obciążeń „na zapas” – problemami zajmujemy się wtedy, kiedy aktywnie nam dokuczają i nie pozwalają przebywać w czystych, Boskich energiach.

U kogo robić sobie zabiegi wypalania węzłów?

Nie, nie będę tutaj podawać nazwisk :) Chciałbym zwrócić tylko uwagę na to, żeby nie kierować się tylko opinią danego uzdrowiciela. Najważniejsze jest to, aby dobrze albo przynajmniej neutralnie odbierać osobę, z którą chcecie pracować. Mając negatywne oczekiwania czy emocje wobec uzdrowiciela, ciężko będzie się Wam poddać jego prowadzeniu i przyjąć efekty zabiegu. Współpraca między klientem, a uzdrowicielem jest bardzo ważna, przynajmniej na takim poziomie, aby nie sabotować i nie negować jego działań – wymaga to pewnej dozy zaufania i pozytywnego odbioru osoby, która ma przeprowadzić nam zabieg.

Może się zdarzyć, że np. karmicznie będzie nam wywalać do danej osoby. Najlepiej jest wtedy najpierw sobie oczyścić tą relację z pomocą kogoś innego i dopiero wtedy, jeśli jest na to przestrzeń – współpracować z tą osobą.

Zauważyłem, że osoby które mają do mnie pozytywny stosunek, cenią sobie moją pracę czy mają do mnie zaufanie – dużo łatwiej przechodzą przez nawet trudne i złożone obciążenia. Po prostu podświadomość łatwiej poddaje się uzdrawianiu czy wskazówkom i inspiracjom osoby, do której ma pozytywne nastawienie. Na szczęście osobiście nie spotkałem się tu jeszcze z większymi problemami :)

Moim zdaniem, uzdrowiciel prócz samej oczywiście umiejętności rozpuszczania węzłów i krzyży karmicznych, powinien cechować się odpowiednią mądrością, ogromną wyrozumiałością i akceptacją dla klientów i ich obciążeń, a także umiejętnością okazania wsparcia czy ciepła. Klient musi mieć przestrzeń do uzdrowienia lub nawet jego braku w zgodzie ze sobą.