Relacje damsko-męskie bywają dla wielu osób bardzo trudnym tematem, ponieważ z reguły dotykają wielu aspektów naszego przejawiania się – samooceny, seksualności, kobiecości/męskości, pragnień i pożądań, uczuć, braków, kompleksów… Nie bez powodu naprawdę ogromna część społeczeństwa postrzega kobiety/mężczyzn przez pryzmat emocjonalnych filtrów i niesamowitych wręcz pokładów generalizowania.

Całe życie, gdzie nie pójdę, to słyszę, że kobiety to, mężczyźni tamto. Niesamowite jest to jak bardzo znormalizowane zostało uznawanie, że kobiety czy mężczyźni tworzą coś w rodzaju świadomości roju, dzieląc jeden, wspólny umysł :) I nikomu nie przeszkadza, że zgodnie z takim założeniem mielibyśmy tylko dwa archetypy osobowości na te wszystkie miliardy ludzi. A jakże prosta byłaby praca terapeutyczna: „Dzień dobry, proszę nawet nic nie mówić, pani jest kobietą, więc wszystko już wiemy, proszę brać takie pigułki i do widzenia” :D

Przyczyn generalizowania jest wiele. Najważniejszą jest kwestia nieświadomości tego, że żyjemy w swoich własnych bańkach oczekiwań, wyobrażeń i podświadomych wzorców. Jeśli spotyka nas ciągle to samo ze strony kobiet, to nie jest efekt tego, że wszystkie kobiety mają tendencje do określonych zachowań, ale kwestia naszych własnych programów. Wystarczy przepracować pewne kwestie i nagle się okazuje, że istnieją również zupełnie inne kobiety i że można doświadczać z nimi zupełnie innych jakości, niż to, na co wskazywałyby wcześniejsze doświadczenia. To wymaga jednak pewnej pokory wobec rzeczywistości, której może nas pozbawiać wybujałe lub urażone ego. Przydaje się również nieco samoświadomości i brania odpowiedzialności za własne doświadczenia.

Drugi powód wynika pośrednio z pierwszego. Gdy w społeczeństwie jest wystarczająco dużo osób, które generalizują, (a co gorsze – łączą się w grupki, które się nawzajem nakręcają i sieją swoją propagandę żalu i nienawiści), to w ich sidła wpada wiele osób podatnych – np. ludzi młodych i niedoświadczonych, zagubionych, skrzywdzonych, nieświadomych, nie posiadających własnej opinii, itp. itd. A gdy taki człowiek nałyka się generalizującej propagandy to bardzo łatwo zacznie sobie udowadniać słuszność swoich poglądów poprzez wybiórcze wyciąganie przykładów z życia pod tezę. Jeśli np. uwierzy, że wszystkie kobiety lecą tylko na kasę, to z łatwością będzie znajdował przykłady takich zachowań, całkowicie ignorując fakt, że na każdą taką kobietę przypada pewnie z 10 takich, które mają inny system wartości :) No, ale jak on ma to widzieć, skoro w swoim uprzedzeniu zakłada, że te wszystkie pozostałe kobiety również lecą na kasę, ale po prostu się lepiej z tym kryją (w tym muszą być wybitnie dobre te, które przez pół życia utrzymują bezrobotnego męża-pasożyta).

Te wszystkie generalizujące stwierdzenia można przecież tak łatwo obalić:

Jeśli kobiety/mężczyźni patrzą tylko na wygląd to czemu jest w związkach tak dużo ludzi przeciętnych czy brzydkich (zakładając, że już tak powierzchownie oceniamy cudzy wygląd).

Jeśli kobiety oczekują od mężczyzn samochodu/kasy/własnego mieszkania itp. to skąd ogrom relacji, w których mężczyźni zarabiają minimalną krajową albo wręcz mają wieczne problemy z pieniędzmi.

Jeśli wszyscy mężczyźni myślą tylko o seksie i głównie do tego potrzebują kobiety, to skąd tak wiele związków z kobietami, które mają zamrożoną/zaburzoną seksualność albo naturalnie mają bardzo niskie potrzeby seksualne.

Obojętnie jaki głupi stereotyp byśmy sobie nie wybrali, zawsze znajdzie się mnóstwo przykładów ludzi, którzy żyją zupełnie inaczej. I to nie są pojedyncze przypadki, ale całkiem porządny wycinek społeczeństwa, wbrew temu, co niektórzy próbują sobie i innym wmawiać. Oczywiście, że jest mnóstwo ludzi głupich, próżnych, pustych, itd., ale co nas to obchodzi? Czemu mamy patrzeć właśnie na nich? Czemu mamy się nimi nakręcać i stawiać jako reprezentatywny przykład danej płci? Jest ogrom mężczyzn i kobiet, którzy nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego z toksyczną męskością/kobiecością. Z jakiej paki mają ponosić odpowiedzialność zbiorową za tą najbardziej patologiczną część społeczeństwa?

Czy normalnie wrzuciłbyś do jednego wora wsiowego głupka i wybitnego noblistę? Czy próbowałbyś zrównywać ich zdolności intelektualne do tego samego poziomu? To czemu znacznie łatwiej jest ci zrównać mądrą, kochaną kobietę z próżną lalą? Przecież to jest ta sama przepaść, która dzieli dwie osoby, reprezentujące sobą zupełnie inną jakość.

Część ludzi próbuje nieco mądrzej, (ale jednak wciąż głupio) powoływać się na różnice biologiczne między kobietą, a mężczyzną. Tak, takie różnice istnieją i one wpływają nie tylko na nasze ciała, ale również umysł i emocje. Innych uwarunkowań doświadcza kobieta ze swoimi burzami hormonalnymi, a innych mężczyzna. Rzecz w tym, że te biologiczne różnice to jest tylko część wszystkich czynników, które kształtują nas jako ludzi. Do tego przecież dochodzi jeszcze nasza własna osobowość, temperament, wrażliwość, historia doświadczeń i wiele innych rzeczy, które sprawiają, że na samym końcu powstaje coś unikalnego i jedynego w swoim rodzaju. Jako kobiety i mężczyźni dzielimy ze sobą tylko pewną część tych uwarunkowań, co może budować pewne ogólne tendencje, ale to jest tylko jeden z wielu elementów, które nas kształtują. Po prostu jesteśmy czymś znacznie więcej niż tylko kobietami i mężczyznami – to nas nie definiuje w całości, a jedynie częściowo.

Dla mnie bycie mężczyzną nie stanowi głównego rdzenia mojego jestestwa. To jest tylko jedna z cech i to w dodatku tymczasowa, bo związana z tym konkretnym życiem, w tym konkretnym miejscu wszechświata. To nie jest coś co stanowiłoby rdzeń mojej duszy, a raczej stanowi jedną z form przejawiania. To jest coś, co ma jakieś znaczenie na tu i teraz, ale ani nie jest najważniejsze, ani nie definiuje tego kim jestem i jaki jestem.

No i co najważniejsze w kontekście dzisiejszych przemyśleń – to jak inni wykorzystują i przejawiają swoją męskość/kobiecość nie powinno być używane jako argument do oceniania innych ludzi. Ja lubię dostrzegać w ludziach ich różnorodność i unikalność, więc widzę też jak niesamowicie dużo kreatywności inni mają w wyrażaniu swojej męskości/kobiecości – zarówno w tym dobrym, jak i negatywnym sensie. Niezależnie jednak od jakości tego przejawiania, każdy człowiek jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju :)

Komentarze są zamknięte.