Niektórzy porównują podświadomość do komputera, która posiada źle działające programy i wymaga nadpisania ich tymi dobrymi. Jest to dobre porównanie, ale nie można go traktować zbyt dosłownie, gdyż może to prowadzić do dużych problemów. Niestety zbyt wiele razy trafiałem na ludzi, którzy traktowali swoją podświadomość bardzo przedmiotowo, a afirmacji używali jako narzędzia terroru, którym na siłę, bez wyczucia i delikatności próbowali przeforsować różne pozytywne wizje.

Wiesz jak podświadomość może się czuć z takim forsowaniem? Zobrazujmy to sobie :)

Wyobraź sobie, że przychodzi do ciebie członek rodziny z którym łączą cię trudne emocje i różne niepoukładane sprawy. Staje nagle przed tobą i tonem nie znoszącym sprzeciwu zaczyna powtarzać: „dajesz mi miłość, dajesz mi miłość, dajesz mi miłość…”. Jesteś skołowany – nie wiesz do końca co tu się właściwie dzieje i jak się ma to do tych wszystkich złych rzeczy, które działy się między wami w przeszłości. Chcesz więc zapytać, wyrazić wątpliwość czy niezadowolenie z tej całej sytuacji, ale gdy tylko otwierasz usta dostajesz solidnego plaskacza w twarza i słyszysz krzyk „zamknij się, nawet nie próbuj się opierać!”, a po chwili znów: „dajesz mi miłość, dajesz mi miłość…” – powtarzalne z maniakalną desperacją i obłędem w oczach.

Naturalną reakcją jest więc to, że zaczynasz się buntować, chcesz wykrzyczeć, żeby się od ciebie odwalił, ale on wpycha ci gąbkę do buzi i zakleja taśmą, żebyś nie mógł nic powiedzieć, a resztę ciała obwiązuje sznurem, żebyś nigdzie się nie ruszył.

-„dajesz mi miłość, dajesz mi miłość, dajesz mi miłość…”.

Na początku jesteś w dużym szoku, ale gdy sytuacja powtarza się każdego kolejnego dnia, zaczynasz coraz bardziej desperacko walczyć i buntować się, aż w końcu udaje ci się wyrwać i uwolnić z więzów. Krzyczysz: „nienawidzę cię, odpieprz się ode mnie, jesteś walnięty i w życiu nie dostaniesz żadnej miłości! Zdechniesz samotny, świrze!”. W reakcji mężczyzna wpada w rozpacz i zanosząc się płaczem również krzyczy: „Czemu mnie tak nienawidzisz? Co ja ci takiego zrobiłem? Czemu ciągle walczysz ze mną i nie chcesz współpracować? Ja tylko chciałem trochę miłości, czemu nie możesz mi tego dać?”

Gdy próbujesz odpowiedzieć, aby wyjaśnić sprawę, dostajesz znowu plaskacza w twarz i słyszysz: „zamknij się, nie chce już tego słuchać, nie mam już więcej siły na ciebie, muszę umówić się na zabieg, żeby mi ktoś pomógł ogarnąć to twoje nieposłuszeństwo…”

Czy to wszystko w ogóle wymaga jakiegoś komentarza? :D

Podświadomość jest nieodłączną częścią ciebie, a nie jakimś zewnętrznym wrogiem czy popsutym komputerem. To jest czująca, wrażliwa, delikatna struktura twojego wnętrza, więc traktuj ją tak jakbyś chciał sam być traktowany, no bo w końcu to jesteś ty – nawet jeśli emocjonalnie czy mentalnie się od tego odciąłeś i przejawia to programy, które ci nie pasują (a które jednak są efektem twoich własnych decyzji z przeszłości). Ona potrzebuje przede wszystkim poczuć się dobrze i bezpiecznie, aby z tobą współpracować, a zawsze chętnie to zrobi, ponieważ dokładnie w tym celu została stworzona. Nie musisz więc jej do tego zmuszać ani przekonywać, wystarczy jedynie, że przestaniesz ją zniechęcać swoimi zachowaniami i odbudujesz utracone zaufanie.

Jeśli traktujesz swoje wnętrze jak śmiecia, którego trzeba posprzątać to pewnie dlatego, że sam byłeś tak traktowany w dzieciństwie i właśnie takie wzorce podejścia do siebie zbudowałeś w swoim wnętrzu. Zauważ jednak, że to właśnie jest przyczyna twoich nieszczęść i właśnie z tego powodu próbujesz pracować nad sobą – nie wykorzystuj więc narzędzi, które cię zniszczyły do tego, aby siebie odbudować, bo to jest kompletnie bez sensu! Musisz się nauczyć obsługi siebie całkowicie na nowo, ale nie traktuj tego jak przeszkody – to jest przecież jeden z celów rozwoju duchowego. To nie jest tak, że masz gorzej niż inni, ponieważ my wszyscy w ramach duchowej drogi uczymy się siebie na nowo. Mieliśmy różne historie i doświadczenia, ale wszyscy zbudowaliśmy sobie coś sztucznego i nieprawdziwego i wszyscy musimy się oduczyć starych nawyków na rzecz szerszej świadomości.

Miałem okazje również zobaczyć efekty forsowania afirmacji przez kilkadziesiąt lat bez empatii i wrażliwości dla samego siebie. I efekt jest przerażający – ogromna, sztuczna, pozytywna nadbudowa przypominająca bańkę w której powierzchownie wszystko działa, ale pod spodem skrywają się rzeczy bardzo brzydkie i nieprzyjemne. Podświadomość jak totalne warzywo, które już nic nie ogarnia i człowiek o skrajnie różnych obliczach – na zewnątrz piękna, wypucowana maseczka, w środku bardzo dużo toksycznych emocji i zachowań, które siłą rzeczy przebijają się na zewnątrz. I co w tym wszystkim najgorsze – totalna nieświadomość własnego położenia, przykryta kilometrowymi warstwami wymuszonych, pozytywnych obrazów. A w samym środku, bardzo dobrze ukryte i uciszone, skrzywdzone, straumatyzowane dziecko.

I tak można sobie wyafirmować osobowość narcystyczną – to wymaga co prawda naprawdę ogromnego samozaparcia i cierpliwości, ale jeśli ktoś się uprze i latami będzie się trzymał takiego podejścia, sukcesywnie ignorując wszelkie sprzeciwy własnego wnętrza to i tak to się może skończyć. Osobiście nie polecam takiej drogi :)

Komentarze są zamknięte.