W budowaniu udanych relacji z całymi grupami ludzi bardzo istotnym aspektem jest to, jak postrzegamy siebie i swoją rolę w danej grupie. Większość ludzi specjalnie się nad tym nie zastanawia – po prostu wchodzi gdzieś i odtwarza cały zestaw automatycznych reakcji psychicznych, emocjonalnych czy nawet fizycznych (mowa ciała). Jeśli chcemy mieć udane relacje z innymi i nauczyć się odnajdywać się w różnych środowiskach i grupach ludzi – musimy podchodzić świadomie i przytomnie do postrzegania siebie, całej grupy i wzajemnych zależności.

Łatwo jest powierzchownie zaszufladkować jakieś towarzystwo jako to „złe”, ponieważ np. nas odrzuciło. Warto mieć świadomość, że to co nas spotyka ze strony innych jest dużo bardziej złożone. Nie mamy pełnego wpływu na to, jak się przejawiają inni ludzie i co sobą reprezentują, ale praktycznie każdy człowiek ma cały wachlarz wzorców i zachowań. Od nas zależy czy nas uraczy lepszą częścią swojej osobowości czy jednak tą gorszą.

Z naszej perspektywy przy wchodzeniu w dane towarzystwo powinno nas interesować:
* Jak postrzegam siebie ogólnie w relacjach z ludźmi, jaka jest moja samoocena
* Jak postrzegam grupę (czy ogólnie ludzi), czy mam jakieś uprzedzenia, jakie są moje oczekiwania – czy są one pozytywne czy negatywne?
* Jak postrzegam siebie jako część tej grupy – jaka jest moja rola (czy w ogóle jakaś jest?), czy widzę dla siebie tutaj miejsce, czy oczekuję przyjęcia i akceptacji mnie przez grupę?Czy potrafię spojrzeć na siebie i resztę grupy jak na wspólny twór, dzielący podobne cele i potrzeby? Czy odczuwam jedność i przynależność na jakimkolwiek poziomie? Czy widzę sens bycia w tej grupie?

Największym problemem osób z silnymi wzorcami odrzucenia jest to, że prawie zawsze automatycznie od samego początku tworzą barierę między sobą, a resztą grupy. Takim osobom łatwo jest postrzegać wszystkich członków grupy jako pewnego rodzaju jedność, ale siebie już stawiają gdzieś obok, w większym bądź mniejszym oderwaniu od reszty. I właśnie to psychiczne i emocjonalne nastawienie (oczekiwanie) sprawia, że emanujemy bardzo silnym poczuciem, że my tu do końca nie przynależymy. Podświadomie sprzedajemy się jako ktoś, kto jest jakimś oderwanym, niepasującym tworem. I tak też jesteśmy odbierani. Osobę, która podświadomie krzyczy „nie należę do was, nie pasuję, nie jestem jednym z was” łatwo odrzucić. Aż się chce odpowiedzieć „Jak nie jesteś jednym z nas i nie pasujesz, to spadaj stąd!”

Trzeba naprawdę wiele cierpliwości, życzliwości, empatii i motywacji, aby taką osobę przytrzymać przy sobie i przekonywać ją do tego, że może zostać, że pasuje i jest mile widziana. To się jednak dość rzadko zdarza i nie jest w tym nic dziwnego – ludzie mają ciekawsze rzeczy do roboty i własne problemy, więc mało komu chce się domyślać, o co naprawdę takiej osobie chodzi, przy okazji robiąc jej szybką mini-terapię. Wiele osób też mimo nawet dobrych chęci – nie ma odpowiedniej wiedzy i świadomości, aby się odnaleźć w takiej sytuacji. W efekcie mamy całe mnóstwo ludzi, którzy czują się odrzuceni, nieważni i niekochani „przez wszystkich”. A to nie wszyscy są problemem, tylko to jaki samą przyjmujemy postawę w świecie, wśród ludzi.

Zajmując się rozwojem można łatwo wpaść w pułapkę uzdrawiania samooceny, ale tylko na tym poziomie relacji z samym sobą. Niektórzy zapominają, że to jak się sami czujemy w oderwaniu od innych, jest co prawda niezwykle istotnym aspektem samooceny, ale to nie zamyka tematu. Nieodłączną częścią naszej Boskiej natury jest wspólne istnienie z innymi Boskimi istotami, więc to jak pozycjonujemy siebie w tym świecie, wśród innych jest również niezwykle ważne. Tak jak pokochanie siebie całkowicie niezależnie od innych jest pierwszym etapem naprawiania samooceny, tak przeniesienie tego na grunt relacji z innymi jest już kolejnym krokiem ku urzeczywistnieniu Boskiej pełni. :)

Zupełnie inne jest przyjęcie do grupy, gdy przychodzimy z otwartością, sympatią i poczuciem „ja jestem dla was, a wy jesteście dla mnie”. Bez męczących oczekiwań, uprzedzeń i nastawień. W poczuciu jedności i wspólnoty celów. W szczerym uczuciu, że chcemy wspierać grupę swoją wartością, a jednocześnie sami możemy niewinnie czerpać z tego, co inni oferują. Wtedy nie ma walki i odrzucenia, a jest po prostu współpraca w tworzeniu czegoś wspólnego i wartościowego dla wszystkich zainteresowanych :)

Komentarze są zamknięte.