„Starość nie radość” – niektórzy powiadają. Czy starzenie się musi być smutnym procesem przemijania, narastających chorób i przykrego zbliżania się do śmierci?

Mamy dużo negatywnych wyobrażeń na temat starości, ponieważ każdy z nas z pewnością spotkał w swoim życiu mnóstwo osób starszych, które emanowały samotnością, niedołężnością, chorowitością, zgryźliwością, itp. itd.

Wiele osób stara się o tym nie myśleć, szczególnie jeszcze w młodym wieku, kiedy całe życie ma się przed sobą, ale gdzieś tam w podświadomości siedzą przekonania, że kiedyś utracimy siły, zdrowie i trzeźwość myślenia.

A tymczasem prawda jest taka, że te wszystkie negatywne objawy nie są związane bezpośrednio z sędziwym wiekiem, ale z tym jak dana osoba przeżyła swoje dotychczasowe życie. Ile emocji nagromadziła, czego doświadczyła, jak dbała o siebie, jakie nastawienie podtrzymywała, itd.

Większość ludzi nie pracuje nad sobą w świadomy sposób, więc u wielu osób wygląda to tak, że te wszystkie doświadczanie z całego życia „przygniatają” czy wyniszczają kawałek po kawałku tych ludzi, aż zaczynają oni podupadać na ciele i umyśle.

Ostatnio czytałem, że ćwiczący regularnie 70-latkowie utrzymują sprawność typową dla 40-latków. Samymi ćwiczeniami fizycznymi można sprawić, że jesteśmy o 30 lat do przodu!

A teraz wyobraźcie sobie, że dbacie o siebie całościowo – ćwiczenia, odpowiednia dieta, higiena umysłu i emocji, dostrajanie się do Boskich energii, uwalnianie negatywów zamiast tworzenia sobie nowych.

Dzięki odpowiedniemu dbaniu o siebie już od czasów młodości, można pozostać w pełni sprawnym fizycznie, psychicznie i emocjonalnym człowiekiem przez całe życie, choćbyśmy mieli żyć nawet i 100 lat.

Ciało oczywiście będzie się starzało, bo tak działa ta nasza materialna powłoka, ale może to być starzenie pełne piękna i godności. Możemy żyć bardzo długo i aż do samego końca żyć pełną piersią, bez chorób, ograniczeń i niedołężności.

Warto o tym pomyśleć już teraz, ponieważ jeśli będziemy się wyniszczać niezdrowym trybem życia, trudnymi emocjami, niezdrowym jedzeniem, używkami itd. to potem może być trudno to odkręcić. Nie ma co czekać na nieodwracalne szkody, lepiej zadbać o siebie już teraz.

I tak, teoretycznie „da się wszystko uzdrowić”, ale w praktyce nie jest tak różowo. Jeśli zniszczycie sobie umysł, to ciężko go naprawić nie mając… sprawnego umysłu, który jest potrzebny do zrozumienia i przejścia pewnych rzeczy. Jeśli doprowadzicie się do sytuacji, że zostaną Wam wycięte pewne narządy, których się nie przeszczepia to też raczej ich nie odzyskacie. Teoretycznie istnieje moc materializacji, która pozwala na takie cuda, ale czy będziecie nią dysponować tak po prostu?

Dobrze jest mieć więc na uwadze to, że jeśli pewne rzeczy zajdą za daleko, to być może będziemy na nie skazani do końca danego życia. Lepiej jest więc zawczasu pomyśleć o sobie i swoim dobru, nim cierpienie i nieszczęścia nam o tym przypomną.

Komentarze są zamknięte.