Mimo, że sam pracuje jako uzdrowiciel duchowy – podchodzę ze sporym dystansem i sceptycyzmem do naprawdę dużej części tego, co ma do zaoferowania środowisko ezoteryczne.

W rozwój duchowy wszedłem dlatego, że chciałem sobie pomóc i osiągnąć konkretne cele, więc interesowała mnie tylko konkretna, praktyczna wiedza. Stąd też pewnie mam takie, a nie inne podejście gdzie nie interesują mnie w ogóle kolorowe, niezwykłe zjawiska, jeśli nie przekładają się one na coś praktycznego dla mnie na tu i teraz.

I ja nie chce negować niczyich wglądów czy doświadczeń, ale spotykam się czasami z absurdalnymi dla mnie sytuacjami, gdzie ktoś ma zwykły, przyziemny problem i idzie z tym do jakiegoś ezoteryka, uzdrowiciela czy innej tego typu osoby. A tam się dowiaduje mnóstwa niezwykłych rewelacji o tym, że w pracy ma same strzygi, cała rodzina jest opętana, do kogoś podczepiły się astralne jaszczury, itp. itd. I nie ma tam ani słowa o intencjach, samoocenie, wzorcach tej osoby. Nic – tylko jakieś dziwne, kolorowe i strasznie brzmiące obce pojęcia.

Po raz kolejny podkreślę – niczego nie chce negować, ponieważ opętania, strzygi czy wpływy astralne to jest coś co istnieje i się dzieje naprawdę. No, ale nie na każdym kroku. A niestety mam takie sygnały, że są w tej branży osoby, które chyba wszystkim jak leci wmawiają opętania, strzygi i demony, bo co usłyszę pewne nazwiska (oczywiście nie będę ich ani podawał ani nawet sugerował o kogo chodzi), to za każdym jednym razem jest taka historia. A ja potem pracuję z takim człowiekiem i normalnie sobie przerabiamy wzorce, jakieś emocje, różne ograniczenia i dochodzimy do sedna problemu i jego rozwiązania bez tworzenia sobie tej całej otoczki.

I to nie tylko ja tak mam, bo od znajomego uzdrowiciela też słyszałem o przypadkach, że zgłosił mu się przestraszony klient, że podobno ma same strzygi czy opętanych wokół siebie i to było niby sedno problemu. Tymczasem oni sobie popracowali z tematem od strony wzorców i znaleźli sedno problemu w kliencie, a nie w jego otoczeniu, co oczywiście przyniosło ulgę i poprawę w temacie.

Takich przypadków było więcej i cały czas się zdarzają, dlatego też stwierdziłem że napiszę o tym. Absolutnie nie chce robić nikomu czarnego PRu, nie zamierzam też szerzyć jedynej słusznej wizji świata. Może się mylę, ale moja osobista opinia jest taka, że jak przychodzi człowiek z poważnymi problemami i dostaje jako rozwiązanie jakiś ezoteryczny bełkot, który tylko go nakręca w lękach i ograniczeniach to dla mnie to nie jest dobre, ani korzystne. Nawet jeśli tam są te strzygi i ci opętani, to ten człowiek potrzebuje popracować ze sobą, ze swoimi wzorcami i emocjami, otworzyć się na bezpieczeństwo, Boską ochronę itd.

Bywa oczywiście, że jest jakieś silne opętanie, że najpierw trzeba do egzorcysty biec, a potem dopiero cokolwiek innego. Tylko to są tak sporadyczne przypadki, że nie powinny dotknąć większości z Was!

Większość osób potrzebuje pracy ze swoim wnętrzem, pogłębiania kontaktu ze sobą, odkrywania Boga w sobie, przekraczania swoich ograniczeń, itd. Żadna strzyga nie będzie nigdy sednem problemu, a co najwyżej jakąś jego manifestacją. I szczerze mówiąc czy to aż takie ważne czy to strzyga czy po prostu człowiek, który przejawia bardzo niskie energie? Liczy się to co się tam dzieje w tej relacji i dlaczego, a nie to czy to straszna strzyga czy zwykły porąbaniec.

Ja widzę potem jak niektórzy ludzie nadają pewnym zjawiskom niezwykłą moc – kiedy z przejęciem mówią o jakimś strażniku karmicznym czy innej strzydze, jakby to co najmniej było coś co ma niesamowity wpływ na ich życie. A ma taki wpływ, na jaki sami pozwalają. Robiąc wielkie oczy ze strachu i wyobrażając sobie nie wiadomo co – tylko pogłębiają problem nadając moc danemu zjawisku. A tu trzeba trochę zdrowego dystansu. Strażnik srażnik – też mi wielka rzecz – wystarczy zagłębić daną relację, zobaczyć na czym się się opiera, pouświadamić i popuszczać co tam trzyma, w razie potrzeby poprawić afirmacjami i po sprawie (chyba, że pś uparta, ale to już kwestia motywacji klienta, a nie mocy strażnika).

Po co od razu mistyczna atmosfera grozy i nieznanej mocy kontrolującej nasze życie? Po co robienie wielkiego dramatu, z czegoś, co wcale nie musi być ani straszne ani trudne?

Niestety w świecie ezoterycznym jest mnóstwo kolorowych, angażujących i odrywających od Boga dziwów. Wszystko po to, aby nie zająć się sobą, tylko czymś zewnętrznym. A to Wy jesteście najważniejsi w rozwoju duchowym. To Wasze intencje są najważniejsze, a nie kogoś z otoczenia. To co się z Wami dzieje, a nie z innymi jest istotne. I to co czujecie i sami uważacie, jest ważniejsze niż słowa największego nawet autorytetu.

Jeśli działacie i wybieracie w zgodzie ze sobą, w kontakcie ze swoim wnętrzem, sercem i intuicją – wtedy nie musicie się obawiać tego, że ktoś Wam coś wmówi czy że uwierzycie w jakieś bzdury.

To co opisałem powyżej to są moje odczucia i poglądy, ale ich też nie powinniście ślepo przyjmować. Bo to Wy sami macie być dla siebie autorytetem i drogowskazem. Jeśli się ze mną w czymś nie zgadzacie to jest to w porządku – najważniejsze żebyście mieli swoje własne podejście

Komentarze są zamknięte.