Czytając rozwojowe książki czy słuchając różnych nauczycieli duchowych, warto zwrócić uwagę na niestety dość często spotykane zjawisko niezdrowego uogólniania.
Uogólnienia są czasami potrzebne, aby w miarę treściwie przekazać pewną idee, bez zatracania jej w wyjaśnianiu miliona zależności, szczegółów i wyjątków Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś zaczyna się kurczowo trzymać tych uogólnień i dorabiać do nich niepotrzebną filozofię albo na siłę narzucać ją innym.
Ktoś np. odkrywa cudowną moc przebaczenia rodzicom i osiąga dzięki temu przełom w swojej pracy nad sobą. Wszystko jest super, dopóki nie zaczyna wszystkim jak leci mówić „musisz przebaczyć rodzicom, bo inaczej nie ruszysz do przodu”.
Tu się bowiem może zdarzyć, że trafi na osobę, która jest na zupełnie innym etapie pracy nad sobą. Ostatnią rzeczą jaka ta osoba potrzebuje, jest poczucie presji że ona powinna przebaczyć tym rodzicom. Na jej etapie ona potrzebuje uznania swoich krzywd i dopuszczenia do siebie negatywnych, stłumionych emocji, wyrzucenie z siebie wściekłości i nienawiści. Tutaj na żadne przebaczenie nie ma miejsca – jeszcze nie, miejsce zrobi się później, we właściwym czasie.
Albo jeszcze lepiej – sugerowanie że ktoś musi pokochać toksyczną matkę, w momencie kiedy jeszcze nie potrafi pokochać nawet siebie, a miałby pokochać swojego kata?
W rozwoju duchowym wiele rzeczy nie jest czarno-białych. To co dla jednej osoby będzie niezwykle uwalniające i korzystne, dla drugiej może być wręcz szkodliwe i destrukcyjne.
Ze względu na złożoność ludzkiej psychiki i emocji, na różne poziomy świadomości i pojmowania rzeczywistości – istnieje tak naprawdę bardzo mało uogólnień, które byłyby uniwersalne dla wszystkich jak leci.
Dlatego najgorsze co może zrobić np. psycholog czy duchowy nauczyciel to mieć swoje święte teorie i na siłę je przyporządkowywać do klienta. Wiedza, teoria czy doświadczanie nie może być ważniejsze od człowieka. Nie można mówić drugiej osobie „mylisz się, bo moje doświadczenie mówi inaczej”. Nawet jeśli 1000 osób pasowało idealnie do jakiegoś schematu, zawsze może pojawić się ta 1001 osoba, która całkowicie się z niego wyłamuje.
Aby mieć taką elastyczność myślenia – trzeba mieć zdrowy dystans do swojej wiedzy czy doświadczenia i nie robić z nich wielkiego halo To uczucia i intuicyjne prowadzenie jest najważniejsze, a wiedza czy doświadczenie są tylko pomocnym dodatkiem.
Nawet tak piękne i z pozoru uniwersalne hasła jak „pokochaj siebie!” nie są dla każdego na dany moment. Jeśli ktoś ma silną nerwicę, to prędzej sobie rozszarpie to serce, niż wcieli tą ideę w życie.
Warto poznawać różne piękne nauki i hasła, ale dobrze jest mieć do wszystkiego zdrowy dystans i mieć na uwadze to, że nie wszystko co czytamy, jest dla nas na ten moment. Nie ma co ani czegoś ślepo przyjmować, ani też przekreślać z niechęcią – jeśli czegoś nie czujemy, to wystarczy podejście na zasadzie „teraz to jest nie dla mnie” bez żadnego zakładania co będzie z tym w przyszłości. Może kiedyś to będzie dla was, a może nie.
To się okaże w sposób naturalny, jeśli będziecie kierować się swoimi uczuciami, a nie słowami autorytetów
Komentarze są zamknięte.