Jednym z powodów dla którego tak szybko się nie oświecamy i przez wiele, wiele wcieleń błądzimy – jest bycie częścią sztucznych struktur, które nas ciągną w różnych kierunkach nie mających nic wspólnego z Bogiem.

Przez struktury mam tu na myśli mniejsze i większe grupy ludzi związane ze sobą wokół wspólnego celu. Z reguły jest tak, że wszędzie tam gdzie jakaś grupka angażuje się na dłuższy czas w coś wspólnego, tam klaruje się specyficzna dla tej grupy struktura, rządząca się swoimi prawami.

Jeśli mamy do czynienia ze strukturą rodzinną, szkolną czy firmową to łatwo ją rozpoznać i zidentyfikować członków. Schody jednak zaczynają się w momencie, gdy wciąż jesteśmy pod wpływem struktur powstałych w poprzednich wcieleniach, które nadal aktywnie działają. Rozpoznanie kto należy do danej grupy, jakie są zasady jej działania i konkretne role dla poszczególnych osób – nie są już tak łatwe do rozgryzienia.

Nie każda struktura jest zła i niekorzystna – jeśli członkowie są związani ze sobą pozytywnym celem np. osiągnięciem czegoś dobrego czy stworzeniem kochającej, wspierającej grupy to bycie częścią takiej struktury może być budujące.

Niestety często te pozornie pozytywne cele skrywają za sobą wiele pomieszania i choć idea nieraz jest słuszna, to już wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Nieczyste intencje czy braki w świadomości członków grupy sprawiają, że realizacja celu jest często spaczona, a z czasem wzniosłe idee zastępowane są coraz bardziej gierkami i manipulacjami między uczestnikami struktury.

Zaczyna się ustawianie po kątach, wywyższanie jednych nad drugimi, wciskanie jakichś ograniczających zasad, przymusów czy zadań i wszelkiego rodzaju szkodliwe działania. Im więcej wcieleń taka struktura istnieje, tym bardziej nawarstwiają się te wszystkie głupotki związując członków grupy coraz bardziej ze sobą. Potem to już nikt nawet nie pamięta po co się zebrali razem, liczy się tylko to żeby dowalić tamtemu i być lepszym od tego drugiego. :)

To co najmocniej trzyma w strukturach to przede wszystkim wiara w to, że grupa może mi coś zagwarantować (najczęściej osiągniecie tego wspólnego celu, mimo że od nawet setek czy tysięcy lat nie ma żadnego postępu) i przywiązanie do poszczególnych członków grupy (emocje, sentyment, zemsta, manipulacje – wszystko to, co się może odegrać między ludźmi).

Karmiczne struktury najłatwiej poznać po tym, że trafiacie do jakiego miejsca, wśród jakichś ludzi i nagle zaczyna się jakieś dziwne przypinanie wam pewnych łatek, narzucanie konkretnych ról i obowiązków, które nie wiadomo skąd się biorą. Po prostu nagle się odgrywa między wami, a innymi ludźmi coś specyficznego, coś nienaturalnego.

Struktury mogą reagować nawet agresywnie, gdy popełniacie najgorszy „grzech” czyli wychodzicie ze swojego przypisanego miejsca czy roli. Gdy próbujecie wyjść całkowicie ze struktury czy nawet tylko osiągnąć coś, czego „nie powinniście” – mogą pojawić się tzw. strażnicy, których zadaniem będzie przypilnowanie żebyście wrócili na „swoje” miejsce.

Często istnieją zakazy i presje, abyście nie osiągali więcej niż wyżej postawieni członkowie struktury. Struktura stworzona np. wokół nauczyciela duchowego nie pozwoli na to, żeby uczeń przerósł mistrza, bo to by zburzyło ustalony porządek i wprowadziło taki zamęt, że wszystko mogłoby się rozpaść. Inna struktura w której są osoby postawione wyżej w hierarchii niż my, nie pozwoli na to, abyśmy np. zarabiali więcej te osoby. Tutaj zazwyczaj „pokrzywdzeni” osobiście przychodzą pokazać nam swoje miejsce, choć niekoniecznie fizycznie – czasami wystarczy tylko intensywnie klątwić, aby sprowadzić taką osobą na swoje miejsce.

Podatni na działanie struktury i jej członków jesteśmy dopóki utożsamiamy się z nią i nadajemy moc tym wszystkich wyobrażeniom, rolom, hierarchii, itd. Struktura posiadająca nawet miliony osób nastawionych przeciw nam, nie jest w stanie nic nam uczynić, jeśli my zwrócimy sobie wolność od tych wszystkich zależności.

Ogrom struktur odziera nas z poczucia tej mocy i niezależności, ponieważ wtedy nie dałoby się nam urabiać. Tak łatwo jest więc temu ulec, jeśli urabiają nas i z prawej i z lewej. To wszystko to jednak są tylko iluzje, bajki które przyjęliśmy jako swoje, ponieważ skusiły nas różne wspaniałe obietnice. I jakoś tak dziwnie się okazuje, że znajdują się miliony powodów dla których ta obietnica jeszcze teraz nie może zostać spełniona – najczęściej to jest nasza wina, bo za mało się staramy, za mało robimy, dlatego dostajemy więcej zadań, przymusów i zakazów i mamy w tym grzecznie tkwić. Tak długo aż zostaniemy ogłupieni do tego stopnia, że już nawet nie pytamy o te obietnice, tylko robimy co mamy robić i czekamy, czekamy i czekamy. Czasami też dostajemy ochłapy czegoś (np. obiecanego seksu), żeby nas uspokoić i trzymać w ryzach.

Wiele struktur oddala nas od Boga i siebie samych, ponieważ nie ma w nich miejsca na indywidualność, na przejawianie siebie po swojemu, w pełnej wolności i akceptacji. Jest tylko odtwarzanie czegoś, nakręcanie na coś – wszystko to, co daje nam zajęcie rozpraszające nas i odsuwające od naszego wnętrza.

To jest niesamowite jak sobie pomyśle jaki ogrom wcieleń zmarnowałem tylko na odtwarzanie jakichś głupot, angażowanie się w coś, co przynosiło więcej szkody niż pożytku.

Niektóre struktury są jak bagno. Znają wasze słabości i wiedzą gdzie uderzyć, żeby sprowokować do dalszego angażowania się i wciągać was w swoje objęcia. Jeśli zaczynacie się bronić, walczyć – to już jesteście z powrotem w tych gierkach.

Tutaj trzeba się skupić przede wszystkim na sobie, na byciu sobą, na zatopieniu się w Bogu i poleganiu na Jego ochronie. Trzeba się powierzyć Boskim energiom, pozwolić aby one oczyściły nasze intencje i uwolniły od wszelkich zaślepień, manipulacji, podatności, itp. Struktura będzie chciała, żebyście grali na jej gruncie, według jej zasad, bo wtedy ona ma przewagę. Jeśli wybieracie siebie i Boga, to wtedy to są wasze zasady i macie przewagę nie do przeskoczenia :)

Komentarze są zamknięte.