Szukanie dróg na skróty jest częstym mechanizmem spowodowanym niecierpliwością, lenistwem, niechęcią do konfrontacji ze sobą i wieloma innymi powodami.

W rozwoju duchowym jest to szczególnie duża pułapka, ponieważ duchowości nie idzie zamknąć w sztywnych ramach, a jej intuicyjny, indywidualny i spontaniczny charakter sprzyja wszelkim kombinacjom i manipulacjom.

Z tego powodu wiele osób, które chce czegoś uniknąć np. trudnych konfrontacji czy konieczności dłuższego czekania na efekty zaczyna kombinować jakby tu przyspieszyć bieg pewnych rzeczy. W końcu oni chcą już teraz, a gdzie tam będą całe lata orać samoocenę!

W rozwoju duchowym jeszcze nikt nie osiągnął realnie wartościowych celów idąc na skróty i próbując przeskoczyć to na jakim etapie świadomości i dojrzałości duchowej jest.

Miałem okazje poznać ludzi, którzy deklarowali że rozwojem zajmują się nawet i ponad 20 lat, ale w życiu wciąż im się nie układa. Wystarczyła krótka rozmowa, aby dowiedzieć że przez cały ten czas nie ruszyli FUNDAMENTALNYCH tematów jak pokochanie siebie czy uzdrawianie emocji z dzieciństwa. Zamiast tego ważne były różne kolorowe i ekscytujące tematy poprzednich wcieleń, istot astralnych i innych szmerów bajerów.

Znałem też osoby, które potrzebowały solidnej terapii dla DDA i przerobienia podstaw relacji ze sobą, swojej samooceny, a zamiast tego brały się za zaawansowane praktyki duchowe, które miały prowadzić je autostradą do oświecenia.

Usłyszałem nawet kiedyś argument odnośnie pracy z podświadomością – „po co się mam babrać w moim ego, skoro mogę praktykować odcinanie korzenia, który je trzyma?”. Medytacje zen na pustkę miały być rozwiązaniem ostatecznym na wszystkie problemy. W rzeczywistości dla wielu osób, które mają zbyt wiele obciążeń – takie praktyki prowadzą często do otępienia umysłowego.

W rozwoju duchowym chodzi o to, żeby tu i teraz zajmować się tym, co jest DLA NAS NAJLEPSZE na tu i teraz. A to wynika z naszej świadomości, dojrzałości, otwartości i potrzeb. A te z kolei są takie, jakie są, a nie takie, jakie byśmy chcieli żeby były :)

Właśnie dlatego szczerość wobec siebie jest bardzo ważna w pracy nad sobą. Tak długo jak będziemy robić z siebie kogoś, kim nie jesteśmy – będziemy zabierać się za złe praktyki i błądzić. Tutaj potrzebna jest pokora i szczerość, aby podążać najwłaściwszą dla siebie drogą.

Nasze dusze są nieśmiertelne, więc te dłuższe drogi to żadna wielka tragedia. Gwarantuje, że każde z Was zdąży się jeszcze nacieszyć wszystkim co najlepsze. Jak nie w tym życiu, to w innym. Istniejecie tak długo, przeżyliście już tak wiele, że kilka lat czy nawet kilka żyć w te czy wewte naprawdę nie robi różnicy.

Kiedyś sam miałem parcie na oświecenie, koniecznie chciałem zdążyć jeszcze w tym życiu :D Teraz choć dopiero jestem tuż przed trzydziestką i mam całe życie przed sobą – mocno wydaje mi się, że oświecenie w tym życiu jest mało prawdopodobne. Nie dlatego, że jakoś błądzę, ale dlatego że dotarła do mnie świadomość tego, jak pewne subtelniejsze rzeczy dojrzewają. To są procesy potrzebujące czasu, zachodzące jedne po drugich, więc nie widzę powodu dla którego miałbym z tym walczyć.

Od kilku lat nie mam już parcia na oświecenie. Mnie interesuje tylko to, aby robić to co dla mnie najlepsze na tu i teraz, a reszta wyjdzie naturalnie. Niech się dzieje co się ma dziać, we właściwym czasie. Nie ma co się spieszyć, nie ma co szukać skrótów. Mamy cały czas tego świata, a nawet więcej :)

Komentarze są zamknięte.