Z pewnością nie raz słyszeliście o ludziach, którzy osiągnęli „wszystko” czyli takich, którzy doszli do dużych pieniędzy, sławy, uznania, dobrego seksu i wielu innych przyjemności, a mimo to wpadali w depresję albo potrafili się zaćpać na śmierć.

Dlaczego się tak dzieje? Dlaczego człowiek mający tak wiele zachowuje się jakby nie miał nic?

Powód jest bardzo prosty. Jeśli nie ma Boga w naszym życiu, jeśli nie rozwijamy swojej własnej duchowości, to wszelkie nasze osiągnięcia okazują się być puste i płytkie.

Całe nieszczęście polega na tym, że osiągając to wszystko bez Boga, z reguły jesteśmy skazani na mozolną i ciężką pracę. Udaje się tylko jednostkom. To sprawia, że mamy cały ogrom społeczeństwa marzącego o tym, co jest „po drugiej stronie tęczy”, przekonanego o tym że gdzieś tam kryje się prawdziwe szczęście i spełnienie. Jako, że dla większości jest to po za zasięgiem ich możliwości, nie mają okazji przekonać się na własnej skórze jaka jest prawda.

Tymczasem te jednostki, które tam dotarły popadają w marazm, szaleństwo czy uzależnienie od używek. Jaki to jest bowiem dramat dla człowieka – dążyć całe życie do szczęścia i dowiedzieć się na końcu, że tam nic nie ma!

Na początku z pewnością jest wiele emocji i ekscytacji. Mija jednak czas, a okazuje się że człowiek wcale nie czuje się lepiej ze sobą, wcale nie czuję się szczęśliwszy. Wszystkie „zabawki” powszednieją, więc wielu szuka coraz mocniejszych wrażeń, które są szybką drogą do upadku. Inni wyznaczają sobie kolejne cele i dążą do nich aż do śmierci, byleby się tylko nie zatrzymać i nie zobaczyć jak bardzo sensu to nie ma.

Są i nieliczni, którzy decydują się sięgnąć po duchowość czy chociaż jakąś formę terapii zbliżającą ich do siebie – ci już mają realną szansę zaznać prawdziwego szczęścia.

To nie jest tak, że te wszystkie osiągnięcia są złe i nie powinniśmy mieć takich celów. Każdy cel jest dobry, jeśli towarzyszy temu Bóg czy realizacja naszej prawdziwej natury.

Kiedy włączamy Boskie energie we wszelkie sfery naszego życia to wszystko nabiera przepiękniej głębi. Zaczynamy działać z poziomu Najwyższego Dobra naszego i innych istot, a to nadaje celowości i sensu naszym działaniom. To już nie są puste skorupy, które tylko ładnie wyglądają z zewnątrz. To jest coś co ma realne znaczenie!

Możemy się bogacić, możemy mieć świetny seks, możemy być popularni, a to wszystko łączy się z Boskimi planami dla nas i innych istot w taki sposób, aby wszyscy korzystali w zdrowy, budujący sposób. Uświadamiamy sobie, że to wszystko co robimy ma realną, namacalną wartość przeszywającą na wskroś nasze serce. Szczęście i spełnienie dosłownie się z nas wylewa i tutaj nie da się wpaść w depresje czy znudzenie.

Boskie energie nieustannie nas prowadzą do czegoś jeszcze wspanialszego, jeszcze piękniejszego. To już nie jest ślepe gonieniem za iluzjami, ale nieustanny przepływ od dużego szczęścia do jeszcze większego szczęścia :)

Jeśli mamy Boga w sobie to mamy wszystko. Nasze szczęście i spełnienie jest trwałe i niezależne od wszystkiego. Dzisiaj możemy mieć miliony, a jutro tylko tysiące i to nie ma żadnego wpływu na nasze samopoczucie. Nie przywiązujemy się do zewnętrznych form i osiągnięć, ponieważ będąc w Bogu jesteśmy w nieustannym przepływie. Wszystko co jest ważne i potrzebne, przyjdzie i tak we właściwym czasie. Będąc w Bogu, nigdy niczego nam nie zabraknie. Ugruntowujemy się w świadomości, że wszystko zawsze jest na swoim miejscu, że wszystko jest właściwe, że wszystko jest w porządku i tak, jak trzeba.

Komentarze są zamknięte.