Wiele osób, które zajmuje się tworzeniem czegoś (np. pisanie, rysowanie, gotowanie) ma tendencje do zaniżania wartości tego, co stworzyło.

Mówią sobie:
– „inni robią lepiej!”
– „to jest brzydkie, krzywe, źle”
– „ja nie umiem takich rzeczy robić, zobacz jakie to wyszło”
– „ja tylko tak sobie dłubię, to jest kompletna amatorszczyzna, a nie coś wartościowego”
– „za dużo czasu mi to zajmuje, ja nie umiem tego normalnie robić”

Tak bardzo skupiają swoją uwagę na błędach, swoich ograniczeniach czy innych niedoskonałościach, że pomijają całkowicie lub częściowo wartość tego, co stworzyli!

Na swoje dzieło trzeba umieć spojrzeć całościowo – widzieć zarówno jego słabe, jak i mocne strony. W przeciwnym razie to jest zwykły brak szacunku do siebie i swojej pracy.

Braki i niedoskonałości z reguły nie odejmują dziełu CAŁEJ wartości. Czasami nie odejmują mu jej w ogóle, ponieważ po prostu nie są aż tak istotne, a dzieło i tak jest WYSTARCZAJĄCO DOBRE.

Spójrzmy na przykład gotowania. Przygotowujesz obiad dla całej rodziny, ale przypadkiem go zbyt mocno przyprawiłeś i choć da się go zjeść, to nie jest tak dobry, jak mógł być. A już zdecydowanie nie jest tak pyszny jak obiadki, które robi inny członek rodziny.

I co teraz? Czy to znaczy, że Twoje stanie przy garach nie było nic warte? Czy mimo wszystko nie nakarmiłeś rodziny, nawet jeśli nie zaznali w tym czasie jedzonkowego nieba? :) A co z czasem, który Ty musiałeś poświęcić na gotowanie, a którego oni nie musieli poświęcać? Czy to samo w sobie też nie jest dużo warte?

Pójdźmy o krok dalej. Znowu gotowanie, ale tym razem większa katastrofa – obiad się spalił i nie nadaje się w ogóle do spożycia. Czy to co zrobiłeś nie miało żadnej wartości?

Nie, tutaj znów są rzeczy, które przyniosły wartość. Zdobyłeś kolejne doświadczenie, które Cię zbliża do bycia świetnym kucharzem. Wziąłeś na siebie próbę przygotowania obiadu, a więc zaangażowałeś się w życie rodziny, dałeś coś od siebie, a to buduje więzi. Ta nieudana próba przygotowania obiadu była częścią budowania bliskich relacji z ludźmi, z którymi żyjesz pod jednym dachem.

Teraz zupełnie inny przykład. Przyjmujesz zlecenie na stworzenie ilustracji do książki. Rysujesz, ale to co ci wychodzi oceniasz jako brzydkie, krzywe, beznadziejne. Lepszych rysunków nie jesteś w stanie stworzyć, więc nie mając nic do stracenia wysyłasz to co masz, gotowy na katastrofę. Zleceniodawca przyjmuje rysunki, odpisując w mailu, że zostały zatwierdzone, idą do druku, a pieniążki już przelane.

Możesz sobie wymyślać w głowie historie o tym, że pewnie im się nie podobały, ale z braku laku je przyjęli. Możesz umniejszać to na wszelkie możliwe sposoby, ale fakty są takie, że zostało to puszczone do druku i opłacone. Spełniło swoją funkcję – książka powstała, dostałeś pieniądze za zlecenie. Czyli było to WYSTARCZAJĄCO DOBRE. Dlaczego to miałoby być za mało?

Człowiek, który ma tendencje do umniejszania siebie i tego co tworzy, na siłę szuka dziury w całym, zamiast docenić to co ma.

Żyjemy w świecie, w którym ktoś zarobił 200 tysięcy złotych na instalacji „artystycznej”, która polegała na tym, że kolumny budynku zostały owinięte papierem toaletowym.

To pokazuje jak bardzo subiektywne potrafi być postrzeganie i nadawanie wartości różnym rzeczom. To co dla jednego będzie nic nie wartym śmieciem, dla drugiego może być warte wyłożenia ogromnych pieniędzy.

Prawda jest taka, że sto razy większe znaczenie ma Wasza samoocena niż subiektywne postrzeganie wartości, tego co stworzyliście.

Szukajcie wartości w tym co robicie, doceniajcie mocne strony, do braków i wad podchodźcie z akceptacją i bez emocji. Dużo lżej i przyjemniej się żyje i tworzy, gdy człowiek ma luz do tego co robi, gdy pozwala sobie na niedoskonałości.

Komentarze są zamknięte.