Każde konkurowanie czy walka z innymi o osiągnięcie jakiegoś celu to efekt iluzji ego.

Ego to twór siłą rzeczy odcięty od Boga, bo to co w nas Boskie i prawdziwe, z ego nie ma nic wspólnego.

Ego funkcjonuje więc w tej części rzeczywistości, która Boga nie przejawia. Zna i rozumie tylko takie funkcjonowanie, pozbawione Boskich kreacji, Boskiego bogactwa i dostatku.

Dla ego czymś naturalnym jest walka o zasoby, walka o pozycje, walka o nie danie się zdominować innym. Bierze to się z tego faktu, że przestrzeń jednego ego, może naruszyć bez problemu cudze ego. Działając na tym poziomie nie mamy własnej, niezależnej przestrzeni. Tutaj działa prawo silniejszego, manipulacje, zastraszenia, wzbudzanie poczucia winy i wszelkie inne sztuczki.

Dopóki więc funkcjonujemy z poziomu naszego ego, musimy być gotowi do walki, konkurowania, utrzymywanie tego co sobie wypracowaliśmy. W takich warunkach naturalnie przychodzi to, do czego nie lubimy się przyznawać przed sobą – potrzeba czucia się lepszym, silniejszym, wspanialszym. W tak dzikim i niepewnym świecie ego, jest to jak najbardziej uzasadnione i zrozumiałe!

Każde ego, bez wyjątku dąży do tego, aby czuć się wyjątkowe i wspaniałe, z tym że przybiera to często bardzo różne formy, nieraz bardzo ładnie maskujące prawdziwe zamiary. Misjonarz, który rezygnuje z siebie dla innych to najczęściej osoba, która chce być lepsza w oczach Boga od innych (od tych wszystkich „egoistów”). Człowiek, który robi z siebie totalną ofiarę, podświadomie zawsze czuje się lepszym człowiekiem niż jego kaci. Osoba robiąca z siebie nic nie wartego śmiecia nadaje niezwykłą wartość swoim obciążeniom i problemom, kreując się na najbardziej beznadziejną osobę na świecie konkurując z innymi o to kto ma gorzej i kto jest bardziej nic nie warty :D Tu też jest spaczone, bo spaczone, ale dowartościowywanie się na swój pokręcony sposób.

Ego chce podkreślać swoją INDYWIDUALNOŚĆ i to na niej opiera swoją wartość, ponieważ właśnie dzięki niej może w ogóle istnieć. To nieważne, że ta indywidualność jest patologiczna i szkodliwa, społecznie nieakceptowana – chodzi o to poczucie wyjątkowości.

Ego nie potrafi znieść myśli, że WSZYSCY są tak samo wyjątkowi. Ono musi być bardziej wyjątkowe!

Wszystko to jest efektem jednego – rozpaczliwych prób przejawiania się bez Boga, odrzucając swoją prawdziwą, Boską naturę.

Otwierając się na swoją Boskość, zaczynamy doświadczać takiej wyjątkowości, jakiej żadne ego nie jest w stanie dostarczyć. Zanika potrzeba jakiekolwiek porównywania się z innymi ludźmi, ponieważ doświadczamy PEŁNI i niczego nam nie brakujemy, za niczym nie musimy się rozglądać tam na zewnątrz. To co robią i jak się przejawiają inni ludzie, to co osiągają – to wszystko nie ma ŻADNEGO znaczenia dla tego jak się czujemy i co przejawiamy.

Przestajemy się przywiązywać do ocen umysłu i opierać się na nich. Nie mówimy już „moje jest lepsze/gorsze”, tylko czujemy, że coś jest dostatecznie dobre albo i nie. To co robią inni nie ma wpływu na to uczucie.

Zaczynamy w końcu dostrzegać, że każdy człowiek ma swoją własną przestrzeń i to co osiąga w tej przestrzeni jest niezależne od cudzych przejawień w świecie. Te przestrzenie są od siebie niezależne właśnie na tym Boskim poziomie, w przeciwieństwie do poziomu ego. W naszą Boską przestrzeń wchodzi tylko to, co z nami realnie rezonuje, to co jest harmonijne, dobre i sprzyjające nam.

W tej Boskiej przestrzeni jest zawsze dostatek wszystkiego co najlepsze i najwspanialsze, więc nie ma potrzeby walczyć z innymi o nic. To nieważne ile inni mają pieniędzy, klientów, podziwu, zasobów, znajomości czy czegokolwiek innego. My i tak osiągniemy swoje, działając w naszej Boskiej przestrzeni.

Człowiek świadomy swojej Boskości ma świadomość tego, że jest wystarczająco dobry i wyjątkowy, więc nie musi niczego sobie i innym udowadniać. Ma świadomość, że sam jest swoim własnym źródłem bogactwa, miłości czy szczęścia, więc już nie musi szukać tego w świecie ego i walczyć z innymi ego o to wszystko. Sam sobie dostarcza wszystkiego co potrzebuje. Taka osoba ma poczucie, że wszystko jest właściwe, że wszystko jest na swoim miejscu.

Przepełnia nas błogość, wolność, luz, szczęście, miłość i wiele innych cudownych uczuć. Możemy w końcu po prostu sobie być, bez tego całego kombinowania i zagrywek ego.

Doświadczamy wszechogarniającego, Boskiego Spokoju :)

Komentarze są zamknięte.