Pozytywny bunt czyli szalona propozycja dla odważnych :D
Jak często denerwujecie się na świat i ludzi? Jak często walczycie z rzeczywistością, ponieważ znowu coś poszło nie tak jak miało pójść? Jak często spotykacie się z nieprzyjemnościami ze strony innych? Jak często ponosicie porażki albo brak chcianych efektów?
To wszystko rodzi frustracje, gorycz i niezadowolenie. A im więcej tych negatywnych emocji się nazbiera, tym więcej sabotażu i destrukcji w naszym życiu, co jeszcze bardziej nakręca te emocje. Błędne koło.
Wyjście z tego często nie jest łatwe. Próbujemy się zrelaksować, nastroić pozytywnie, afirmujemy coś przyjemnego, a tu znowu coś ważnego szlag trafiło! I kolejna fala negatywnych emocji nim się uspokoimy i doprowadzimy do porządku.
Przydałoby się jakoś zdystansować do tego wszystkiego, żeby tego tak nie przeżywać, ale jak to zrobić?
A może by tak w ramach ćwiczenia postawić wszystko na głowie?
Zacznijcie dzień od cudownych, ciepłych i pełnych miłości życzeń wszystkiego co najlepsze wszystkim swoim… wrogom, osobom, które zalazły Wam za skórę. Ilekroć ktoś Was ktoś wyprowadzi z równowagi, życzcie mu wszystkiego dobrego.
Obdarujcie uśmiechem i spokojem zrzędliwą kasjerkę w sklepie. Znoście ze spokojem i akceptacją to, na co nie macie wpływu. Spróbujcie wyśmiać swoje porażki i niepowodzenia. Śmiejcie się tak długo aż poczujecie ulgę lub popłyną łzy (dajcie sobie przestrzeń na wypłakanie się).
Jeśli ktoś Was obrazi, obdarujcie go szczerym, najlepszym komplementem jaki Wam przyjdzie do głowy.
Niskie energie wielokrotnie będą po Was sięgać swoimi mackami. Jeśli w odpowiedzi wyjdziecie również ze swoimi niskimi energiami to dojdzie do walki i splątania, zanurzycie się w tym po uszy.
Kiedy widzicie te złowrogie macki to włóżcie w nie bukiet kwiatów :) To powinno wprowadzić nieco konsternacji i przyhamować te negatywne zapędy (nic ich tak nie napędza jak nasze negatywne reakcje, to działa jak paliwo).
Takie ćwiczenia uczą dystansu do otaczającego nas świata, akceptacji i pokory. Wszystko co nas dotyka przecież wynika z naszych intencji, nieświadomości, podatności czy prowokacji. Nie traktujmy więc świata jakby robił nam na złość, bo nic się nie bierze z powietrza. Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
A skoro już mamy pewne sprawy niepoukładane to nie ma co się wkurzać na siebie i resztę świata, tylko warto trochę wyluzować. Nie miejmy kija w tyłku, nie traktujmy wszystkiego śmiertelnie poważnie, nie unośmy się ciągle dumą.
Korona z głowy nikomu nie spadnie jak zachowa się w porządku wobec kogoś, kto nie jest wobec nas w porządku. Ktoś przecież musi przerwać to wzajemne nakręcanie się. Nie oczekuj przeprosin, kajania się i sypania głowy popiołem. Po prostu traktuj drugiego człowieka tak jak sam byś sobie życzył, żeby Ciebie traktowano. Oczywiście nie dawajcie sobie wejść na głowę – siebie w tym wszystkim macie szanować i kochać w pierwszej kolejności!
To co życzycie innym, to jaki macie do nich stosunek i jak o innych myślicie – wraca do Was. Najskuteczniejsze modlitwy to są te, gdzie życzycie pewnych rzeczy nie tylko sobie, ale również wszystkim tego potrzebującym. Na Boskim poziomie jesteśmy wszyscy jednością. W pewnym sensie to co robicie innym, robicie też sobie.
Nikt nie mówi żebyście się jednali z cudzym ego, bo to często nie byłoby przyjemne. Jednajcie się z Boską cząstką w drugim człowieku. Gdy się uśmiechacie do tego niemiłego człowieka czy mówicie mu coś miłego to świadomościowo zwracajcie się do jego Wyższego Ja.
Dystans, pokora, akceptacja, zadowolenie – to są czynniki, które wprowadzają dużo luzu i przestrzeni do życia. :)
Komentarze są zamknięte.