Jakiś czas temu poczułem, że jestem nieco spięty, poczułem jakieś niemiłe, stresowe uczucie. Zapytałem siebie:
– „Co to za stres? Czego się boje?”
Odpowiedź przyszła dość szybko – „Boję się porażki, boję się że mi się nie uda.”
Zatopiłem się więc w modlitwie, poafirmowałem trochę różnych pozytywnych rzeczy stojąc przed lustrem i gdy już emocje zaczęły schodzić, pojawiły się inspiracje i rozwiązania.
Poczułem spokój, szczęście i uczucie nadchodzących sukcesów. Wszystko to było tak namacalne, jakby się działo już teraz. Jednocześnie z tymi cudownymi odczuciami przyszła inspiracja – „Wkładaj serce w to co robisz, a będziesz skazany na sukces, bo to jest Twoje”.
W tym momencie uświadomiłem sobie błędność mojego nastawienia do działania w życiu. Nawykowo, całe życie funkcjonowałem tak, że wszystko co zaliczało się do kategorii „obowiązków” starałem się zrobić jak najszybciej, żeby „mieć to z głowy” i móc skupić się na przyjemnościach.
Zauważyłem, że rozdzielałem w życiu różne czynności na te „do odwalenia” i na te dające święty spokój. Nawet rzecz tak dla mnie ważną jak rozkręcanie swojej działalności, podświadomość podczepiła pod kategorię „praca i obowiązki”, co doprowadziło mnie do różnych zniechęcających i demotywujących mechanizmów :)
***
Wiele osób tak funkcjonuje w naszym społeczeństwie, a wynika to najczęściej z błędnego wychowania. Zarówno rodzice czy nauczyciele w szkole każą dzieciom wiele rzeczy robić „bo tak”. Te dzieci jako dzieci nie mają nic do powiedzenia – skoro dorosły każe, to trzeba zrobić i już.
Nie tłumaczy się dzieciom w dostatecznym stopniu korzyści z tego co mają robić, nie pokazuje się że one to robią dla siebie, a nie dla rodzica czy nauczyciela. Jakby tego było mało to często jest jeszcze wiele bezsensownych czy niepotrzebnych dla dziecka przymusów np. presja żeby miało dobre oceny ze wszystkich przedmiotów w szkole, niezależnie od realnych korzyści czy zainteresowań dziecka.
Tak więc od małego jesteśmy przyzwyczajani do tego, że musimy robić rzeczy głupie i bezsensowne (przynajmniej z naszego punktu widzenia) i że to jest naturalna część życia. Jeśli rodzic zmuszał dziecko do sprzątania, nie tłumacząc jednocześnie zbuntowanego dziecku że to dla jego komfortu czy higieny (a więc i zdrowia), to dziecko to nawet dorastając może mieć dalej awersje do sprzątania, ponieważ tak zwyczajnej i nawykowej czynności nie przemyśli sobie z bardziej świadomego poziomu. Działa siła przyzwyczajenia i negatywnych skojarzeń, a za każdym razem taka osoba z wielkim bólem zabiera się za to sprzątanie.
Trzeba sobie przedefiniować na nowo te zwyczajne, codzienne obowiązki. Jestem dorosłym i niezależnym człowiekiem, nie jestem niewolnikiem, więc mogę robić to co chcę.
Sprzątam mieszkanie, żeby mieć czysto, przyjemnie i komfortowo w miejscu w którym żyje. Robię to dla siebie i mojej przyjemności. Jestem też wdzięczny, że mogę żyć w porządnym, prawdziwym mieszkaniu, a nie namiocie albo jaskini :D
Pracuje nad tym, żeby zarabiać pieniądze nie dlatego, że ktoś mi każe żyć, ale po to, aby opłacić sobie przestronne mieszkanie, kupić dobre jedzonko i środki potrzebne do życia, opłacić rachunki za wodę, gaz i prąd którym tak wiele zawdzięczam (mogę się umyć, mam światło w nocy, podgrzeje sobie obiad, a zimą mogę się ogrzać), itd. Mam tak wiele korzyści i przyjemności z posiadania pieniędzy, że czemu nie miałbym mieć ochoty na nie pracować? Przecież to mi się tak bardzo opłaca!
Niektórzy mieszkają z rodziną czy innymi ludźmi i muszą dostosować się pewnych wspólnych zasad. Tutaj również bądźcie wdzięczni za to, że macie takie możliwości mieszkania i zaakceptujcie warunki innych domowników, jako że jest to wspólna przestrzeń. A jeśli nie współgra to z Wami to zawsze się można wyprowadzić. A jak nie można, bo to nie takie proste? No to sami widzicie, że macie korzyści z tego mieszkania :)
Osoby niepełnoletnie mają tu nieco trudniej, ponieważ siłą rzeczy są bardziej zależne materialnie od rodziny, ale i tutaj można podziałać w temacie asertywności i stawiania swoich granic.
Zróbcie sobie rachunek sumienia Waszych obowiązków. Przeanalizujcie co robicie i dlaczego. Jeśli coś jest bezsensowne i niepotrzebne, a tylko Was męczy to tego nie róbcie. A jeśli dane działanie ma sens, jest potrzebne i korzystne dla Was – to nie narzekajcie na to, że to robicie, a celebrujcie to działanie i bądźcie wdzięczni za korzyści jakie Wam przynosi.
To co robię, ma sens. To co robię, służy mi. Moje działania są moją przyjemnością i korzyścią. Lubię działać, lubię żyć i funkcjonować w tym świecie.
Komentarze są zamknięte.