Pisałem analizę dla jednej z klientek i przy okazji wyszło mi coś całkiem uniwersalnego, więc podzielę się wybranym fragmentem:

„Bardzo ważne jest też to, żebyś nawiązała intymny, głęboki kontakt ze swoim wnętrzem. Bardzo oczyszczająco działają sesje przed lustrem, gdzie patrząc sobie w oczy nawiązujesz kontakt ze sobą i próbujesz ze sobą porozmawiać :)

Czując złość, silne emocje, itd na pewno chcesz coś z siebie wyrzucić. Jeśli w danym momencie masz do tego warunki to warto przed lustrem powiedzieć, wykrzyczeć, wypłakać, itp. co Cię dusi.

Tutaj cała sztuka polega na tym, żeby nie ograniczać się tylko do wywalania. BARDZO WAŻNE będzie tutaj Twoje nastawienie podczas całego procesu. Przede wszystkim niczego nie duś i nie hamuj w sobie, przynajmniej do tego stopnia żeby nie zrobić sobie/komuś krzywdy czy trwałych zniszczeń wokół siebie :) Pozwól sobie wyrzucać emocje, mówić o nich, mówić do siebie co czujesz, dlaczego czujesz. Ważny jest ten kontakt, przynajmniej jego próby nawiązania. Jednocześnie obserwuj siebie, obserwuj co się z Tobą dzieje, jak się czujesz, obserwuj te emocje i myśli. Obserwuj wszystko co jesteś w stanie zaobserwować. Nie analizuj tego, nie zastanawiaj się nad tym – po prostu bądź w tym wszystkim i obserwuj siebie. Nie próbuj tego kontrolować.

Staraj się nie nakręcać niepotrzebnie tymi emocjami, nie ma potrzeby też wpadać w drugą skrajność – nie daj się kompletnie zdominować temu co się dzieje z Tobą. Niech z tyłu głowy zawsze będzie ten niezależny obserwator, który bez krytyki oczy oceny po prostu obserwuje. Obserwuje po to, aby poznać, zobaczyć co się dzieje i dlaczego – nie po to, aby Ci dowalić, skrytykować czy ograniczać.

Po pierwszej fali emocji spróbuj porozmawiać ze sobą. Powiedz sobie coś miłego, coś co bardzo byś chciała usłyszeć czując się tak jak się czujesz np. że nic się nie stało, że przepraszasz siebie, że kochasz siebie mimo to, że chcesz dla siebie jak najlepiej. Po prostu mów szczerze to, co czujesz. Jeśli emocje będą zbyt silne to potraktuj siebie tak jakbyś potraktowała swoje ukochane dziecko – z cierpliwością i delikatnością pytaj co się dzieje, dlaczego nie możesz się uspokoić, zapytaj co możesz zrobić dla siebie żeby lepiej się poczuć :)

Poświęcając codziennie chociaż 5 minut na taką sesję, zobaczysz jak z każdym kolejnym dniem, tygodniem, miesiącem będzie się pogłębiał Twój kontakt ze sobą, a Ty będziesz się przeistaczać ze swojego wroga w NAJLEPSZĄ PRZYJACIÓŁKĘ.

Twoja podświadomość to nie jest jakiś potwór z piekła. Żadna część Ciebie nie jest zła czy niedobra. Po prostu pewne części Ciebie są skrzywdzone, nieświadome, zaślepione, itd. Potraktuj swoją podświadomość jak zagubione dziecko, które potrzebuje miłości, zrozumienia, kontaktu z Tobą, cierpliwego wyjaśniania, akceptacji, itp. itd.

Twoje serce jest stęsknione za tym stanem miłości do siebie, za tym głębokim, intymnym kontaktem ze sobą. Myślę, że jak w to wejdziesz tak głębiej to szybko załapiesz odpowiedni „flow”.

Wiem że wejście w pewne emocje wydaje się trudne i bolesne. Ten kontakt ze sobą z początku może być trudny, im dalej uciekłaś od siebie – tym trudniejszy. To wszystko jest jednak tylko pozorne. Cała trudność i ból pojawia się wtedy, gdy szarpiesz się ze sobą, gdy nie chcesz akceptować tego co jest, takim jakim jest.

Weź kilka głębokich oddechów, zamknij oczy i spróbuj puścić wszelkie napięcia i wysiłki. Niech cały świat, wszystkie Twoje myśli i uczucia na chwilę się zatrzymają. Puść kontrolę i pozwól sobie na to, żeby wszystko było takie jakim jest. I tak takie będzie niezależnie od tego jak bardzo byś się szarpała. Poczuj luz i nabierz dystansu. Żyjesz ze sobą od zawsze i jeszcze od tego nie umarłaś :) Uśmiechnij się do siebie i pozwól sobie zaśmiać się z tych wszystkich przymusów i napięć, z tego że tak śmiertelnie poważnie traktowałaś swoje wady i ograniczenia.

Świat się kręci dalej, ludzie żyją swoimi życiami, niezależnie od tego czy Ty jesteś taka czy inna.

Poczujesz niesamowitą ulgę, gdy pozwolisz sobie przyznać, że nie musisz się zmieniać.

Za każdym razem gdy poczujesz nieakceptacje, złość na siebie, krytykę czy niezadowolenie – spójrz sobie głęboko w oczy, zaśmiej się i powtarzaj sobie „NIC NIE MUSZĘ!”. Potem możesz dodać „nic nie muszę, ale mogę, potrafię i chcę (to ostatnie słowo jeśli to poczujesz szczerze).

Nabranie luzu i dystansu jest tutaj kolejnym, bardzo ważnym czynnikiem. Ze spiętą pupą nikt się jeszcze nie oświecił :D

Ja wiem, że z pewnością masz pewne plany czy marzenia w życiu, które są dla Ciebie ważne. Jednak podejście pełne napięć i nieakceptacji Cię do tego nie zbliża, a wręcz przeciwnie. Po sobie i innych ludziach już wiele razy widziałem, że nabranie dystansu i odpuszczenie napięć robi przestrzeń wokół człowieka, a ta przestrzeń z reguły dość szybko zapełnia się czymś lepszym niż to co było wcześniej :) Także warto :)”

Komentarze są zamknięte.