Często sobie tworzymy wizje tego jakie chcielibyśmy mieć życie, jaki związek, jaką pracę. I często reagujemy tez niezadowoleniem, smutkiem czy złością, że jeszcze nie mamy tego, co chcielibyśmy uzyskać.

A to czego chcemy może nawet nie być tym, co dla nas Bóg ma najlepszego!

Warto więc nabrać trochę dystansu, wyluzować i nie podchodzić tak poważnie do swoich planów. Ok, one mogą być dla nas ważne, ale niech nie będą ŚMIERTELNIE ważne – wszystko potrzebuje trochę przestrzeni, oddechu jeśli ma żyć. I jeśli te Wasze plany też mają żyć – dajcie im oddychać, dajcie im przestrzeń.

To tak jak z hodowaniem roślinek – jeśli mają zdrowo rosnąć, musimy im zapewnić odpowiednie warunki, pielęgnować je itd. ale nie mamy pełnej kontroli nad całym procesem. Nie mamy kontroli nad tym jak dokładnie roślina urośnie – ile będzie miała liści, jakie kwiaty, itd. To już zależy od procesów naturalnych, zachodzących samoistnie.

Zaakceptujmy że naszego życia również nigdy nie będziemy w pełni kontrolować, że zawsze będą zachodzić pewne Boskie, naturalne procesy. I to jest właśnie świetne! Im mniej kontrolujemy, a im bardziej pozwalamy działać Boskim procesom, tym lepsze są rezultaty, często dużo genialniejsze niż to, co sami sobie byśmy wymyślili.

Sam w swoim życiu zauważyłem, że najbardziej mi się opłaca powierzać Bogu moje sprawy w sposób możliwie najbardziej ogólnikowy, bez sugerowania sobie i Bogu rozwiązań. Po prostu ufam, że On wie najlepiej, że nie muszę Mu tłumaczyć co i jak ma zrobić. Wystarczy że koncentruje się na powierzaniu, na poddawaniu Mu siebie i swoich spraw w całości.

I ta ufność, wraz z całkowitym poddawaniem się działa cuda :)

Komentarze są zamknięte.