Skąd bierze się niechęć do życia w tym świecie, nieumiejętność odnalezienia się tutaj, poczucie chęci ucieczki z tego świata czy poczucie, że tutaj nie pasujemy?

Na pewno słyszeliście o tym, że nasz fizyczny wszechświat się nieustannie rozszerza, a jest to efekt tego że wszelkie istnienie nieustannie kreuje i tworzy, więc wciąż powstają nowe przestrzenie, formy.

Wielki Wybuch o którym mówią naukowcy to zapewne początek istnienia materii, która powstała później niż różne duchowe płaszczyzny. Jakieś twórcze procesy musiały się zadziać na tych duchowych płaszczyznach, które doprowadziły do powstania czegoś nowego, czegoś co nieustannie się rozszerza, zmienia, ewoluuje. Takich płaszczyzn istnienia jak nasz materialny wszechświat jest zapewne znacznie więcej, ale niektóre pewnie są zbyt abstrakcyjne żeby je sobie nawet wyobrazić :)

I w tym wszystkim istnieje nieskończenie wiele form życia, które żeby było ciekawiej, żyją często na kilku płaszczyznach jednocześnie. Tak jak my – posiadamy ciało fizyczne, eteryczne, mentalne, astralne, przyczynowe i wyższe duchowe. I przejawiamy się na tych wszystkich płaszczyznach jednocześnie, ponieważ one się wzajemnie przenikają i oddziałują na siebie.

To wszystko sprawia, że jesteśmy bardziej skomplikowanymi formami życia niż drzewo czy inna roślinka. Gdybyśmy posiadali tylko ciało fizyczne i eteryczne, jak rośliny, to niczym byśmy się od nich nie różnili, po za samym wyglądem :) A tak, to mając ciało mentalne jesteśmy w stanie myśleć i analizować. Astral pozwala na emocje i wyobrażenia. Wyższe ciała pozwalają na Boskie uczucia, intuicję i tego typu rzeczy.

I teraz biorąc pod uwagę złożoność i ogrom wszechświata, tutaj jest możliwe wiele różnych kombinacji np. istoty, które posiadają wszystkie ciała, takie jak my, oprócz fizycznego. Dla nich płaszczyzna astralna czy przyczynowa może być odpowiednikiem naszej materii, czyli dominującą przestrzenią w której funkcjonują. I teraz najlepsze w tym jest to, że w całej genialności nie jesteśmy ograniczeni do form, które mieliśmy na początku istnienia naszej duszy. Taka dusza, która powstała w całkowitym oderwaniu od materialnej płaszczyzny, ma potencjalnie możliwość na różne sposoby trafić do tej materii i trafić do naszego znajomego nam, cyklu fizycznych narodzin i śmierci.

Wśród nas jest mnóstwo istot o przeróżnych pochodzeniu, które pojawiły się tutaj z przeróżnych powodów np. z ciekawości materialnych doświadczeń (szczególnie seks przyciąga wiele dusz, ponieważ jest wokół tego silna otoczka wysokiej atrakcyjności). Cały czas trafiają się więc dusze, które kombinują jak tu tej materii zakosztować i jedną z takich metod jest np. opętywanie słabych, chorych psychicznie czy zniszczonych przez używki osobników.

Taka dusza doświadcza z początku pośrednio, jako gość w cudzym ciele, ale tak silne zaniżenie swoich wibracji, jakie się z tym wiąże – odcina mocno od Boga, zawęża świadomość (dużo nieprzytomności!) i wikła w te nasze ziemskie energie. W efekcie, po kilku takich wyskokach ta dusza jest tak uwikłana w to wszystko, że praktycznie wciąga ją nasze ziemskie koło karmy i nagle się okazuje, że wciela się normalnie jak wszyscy inni ludzie, rodząc się i umierając na nowo, w już swoich własnym, fizycznym ciele. A umierając zapomina swoje poprzednie wcielenia, jak wszyscy inni, których świadomość nie jest wystarczająco wysoka. Zapomina skąd się wzięła i jak to się stało, że tutaj trafiła, ale podświadomość pamięta te silne, traumatyczne emocje:
– panika, lęk że mnie tu wciągnęło, że nie potrafię się wydostać.
– poczucie oddzielenia od Boga
– poczucie, że ja tu nie należę, że muszę wracać, że to nie jest moje miejsce
– przytłoczenie posiadaniem fizycznego ciała (trzeba je karmić, zadbać, ono czuje ból, choruje, starzeje się, itd.)
– wiele innych, nawarstwiających się emocji i wyobrażeń

Są też inne drogi, żeby trafić na naszą planetę – mogą to byś nawet formy życia z innych planet, które np. spotkała zagłada, bo ich własna planeta przestała istnieć czy nadawać się życia. Gdzieś się przecież te dusze muszą wcielić, więc mimo traumy wpycha je w różne inne miejsca, w tym i do nas.

Tak diametralne zmienianie swojego środowiska nie jest procesem, który dzieje się od tak. Z reguły jest tak, że jesteśmy karmicznie mocno przywiązani do konkretnych struktur, grup dusz, miejsc, zdarzeń czy ról, więc podświadomość nie pozwoli na to, aby od tak wcielić się na innej planecie czy zrezygnować z materialnego ciała. Normalne jest więc to, że przez tysiące lat i dłużej trzymamy się jednej i tej samej formy, a większe zmiany zdarzają się niezwykle rzadko. Stąd też sam temat dla wielu osób może się wydawać kompletnie abstrakcyjny albo odleciany i normalnie pewnie nie byłoby potrzeby sobie zawracać tym głowy, gdyby nie to, że dusze które zaliczyły taką zmianę przejawiania się w sposób traumatyczny – często nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości nawet przez setki wcieleń, dopóki sobie nie poukładają tego tematu.

Tematyka jest mocno istotna dla duchowiaków z jednego powodu – dusze wywodzące się np. z wyższych duchowych światów, z reguły mają dużo większe zainteresowanie duchowością (często wręcz przesadne i kosztem zainteresowania materią) niż taka typowa dusza, która od początku wywodziła się z materii. Stąd też wysoki odsetek osób z takimi traumami do odreagowania wśród właśnie rozwojowców. Można pójść do dowolne warsztaty duchowe, a tam prawie cała sala takich inkarnowanych duszyczek :D

W tym wszystkim klaruje się jeden, bardzo ważny wniosek – jeśli odreagujemy sobie te traumy i emocje, to zrobi się przestrzeń na to, aby spojrzeć na trzeźwo i przytomnie na siebie i miejsce w którym jesteśmy. Wtedy można zauważyć, że materia w żaden sposób nie ogranicza naszego przejawiania się, a wręcz przeciwnie – wzbogaca je o dodatkową warstwę przejawiania się, co tylko tworzy dodatkowe możliwości. Ciała duchowe w materii działają tak samo jak po za nią, więc mamy tutaj dokładnie te same możliwości przejawiania swojej duchowości i Boga, jak wszędzie indziej.

Świat materialny powstał jako część twórczych procesów życia i służy temu, aby wzbogacać formy przejawiania się wszelkich dusz. To wszystko cały czas zyskuje nowe formy i poszerza się w nieskończoność. Spójrzcie tylko na naszą planetę, jak się zmieniło życie przez ostatnie 100-200 lat choćby poprzez postęp technologii. To jest efekt procesów twórczych życia, niekoniecznie zawsze zgodnych z Najwyższym Dobrem, ale we wszechświecie na wszystko jest miejsce. Jeśli na naszej małej planecie tyle się zmieniło przez głupie 100 lat, to teraz wyobraźcie sobie ile się dzieje w całym istnieniu, na wszelkich możliwych płaszczyznach w ciągu całej wieczności.

To jest nie do objęcia wyobraźnią, skala tego wszystkiego wychodzi po za wszelkie pojęcie. A to wszystko jest kreowane na bieżąco przez wszelkie życie jakie istnieje.

I wiecie co?

Wy też jesteście tego częścią, Wy też kreujecie i dokładacie od siebie co nieco do tego twórczego procesu. Zamiast więc traktować świat wokół siebie jak więzienie czy coś ograniczającego – zauważcie że jesteście współtwórcami tego świata i że jest tu wystarczająco dużo miejsca i różnorodności, aby stworzyć sobie swój własny, osobisty raj współdzielony z harmonijnymi, podobnie myślącymi duszyczkami.

Odrzucając ten świat, nakręcając się w negatywnych emocjach na jego temat, odrzucając siebie jako część tego świata, też twórczo kreujecie. Pozostaje tylko pytanie czy właśnie taką rzeczywistość chcecie tworzyć?

Ten świat, płaszczyzna materialna, tak samo jak wszystkie inne płaszczyzny – są niczym więcej jak przestrzenią do Waszego własnego, indywidualnego przejawiania się. I macie w tym pełną wolność, ale nie zakosztujecie jej dopóki nie przyjmiecie i nie uznacie siebie i tego świata.