Relacja z mamą jest pierwszą relacją z drugim człowiekiem, jaką tworzymy w danym wcieleniu. Ponadto przez cały okres ciąży żyjemy w odcięciu od zewnętrznego świata (nie całkowitym, ale jednak odcięciu), żyjąc, kształtując się i doświadczając poprzez matkę. Przyjmujemy od niej pokarm, emocje, uczucia i nasze pierwsze wyobrażenia na temat życia i świata. Przez pewien czas jesteśmy tylko my i nasza mama.

Relacja z matką jest więc relacją dla nas niezwykle ważną i inną niż wszelkie inne relacje. I wszystko byłoby super gdybyśmy rodzili się w świecie pełnym oświeconych kobiet, ale niestety tak nie jest.

Nie wiem skąd wziął się mit o tym, że każda matka kocha swoje dzieci bezwarunkową miłością czy że żadna miłość nie jest tak wyjątkowa jak miłość matki. Być może jest to po prostu takie ludzkie szukanie pewnego pocieszenia jak w koncepcji życie w niebie po śmierci. Miłość matki jest bowiem tak bardzo ważna dla każdego dziecka, że niewiele osób jest w stanie pogodzić się z faktem, że jednak w rzeczywistości często ta miłość jest niepełna albo nawet nie ma jej w ogóle.

Wcielając się, wybieramy matkę poprzez naszą podświadomość, a ta kieruje się wypadkową najsilniejszych tendencji – często są to zabarwione emocjonalnie, niezbyt czyste intencje.

Na dzień dobry więc „atakujemy” naszą nową mamusię całym szeregiem oczekiwań, prowokacji, presji, itd. Nie ma co się więc dziwić, że zaczyna się wiele działać na płaszczyźnie emocji, zamiast przebywać w błogosławionym stanie spokoju i miłości.

No i tu zaczynają się schody, bo nieświadome swoich własnych intencji i prowokacji dziecko nagle czuje, że mamusia odrzuca je w większym bądź mniejszym stopniu, że czuje jakieś negatywne emocje czy popada w inne dziwne stany. I tu przeżywamy pierwszy szok związany z odrzuceniem i brakiem bezwarunkowości matczynej miłości. Jakby to było takie dziwne, że dziecko mające nieurzeczywistnioną pełnie miłości do siebie, nie doświadcza pełni miłości ze strony innych :)

9 miesięcy to szmat czasu, więc w momencie kiedy się rodzimy – z reguły mamy za sobą już cały pakiet szoków, odrzucenia, negatywnych emocji i ograniczających wyobrażeń. Nasza relacja z matką ma już pierwsze rysy i skazy, a w skrajnych przypadkach – jest w totalnych strzępach.

Tyle ile ludzi, tyle historii – jedni są mordowani czy porzucani przez matki, inni wychowywani w odrzuceniu, oziębłości i braku zainteresowania, inni są wychowywani z poczuciem odpowiedzialności, ale bez większych uczuć, a jeszcze inni mają większe bądź mniejsze pokłady szczerej miłości w domu.

Tutaj nie ma żadnych reguł, które definiowały by jak to wygląda. Relacja matki z dzieckiem to kwestia ich wzajemnych intencji i otwartości. A te mogą być bardzo różne.

Mówienie że każda matka kocha swoje dzieci bezwarunkowo jest bardzo krzywdzące dla tych, którzy realnie nie są tak kochani. Oni wierząc w ten mit szukają tej miłości na siłę, nawet gdy matka odrzuca ich tak bardzo, że bardziej się nie da albo czują się winni czy wybrakowani z tego powodu, że nie czują tej miłości.

Relacja z matką jest ważna i unikalna, ale to nie znaczy że matka jest święta, że jej miłość jest piękna, a intencje wobec dziecka czyste.

Żeby zostać matką wiele nie trzeba, wystarczy nawet przypadkowy seks. Matkami zostają wszelkiego rodzaju kobiety, nawet te chore psychicznie, zawistne, okrutne, psychopatyczne, nieprzytomne, niestabilne emocjonalnie, itd.

Niektóre matki do końca życia nie będą w stanie przyjąć i zaakceptować swojego dziecka takim, jakie ono jest. Jakkolwiek przykre i okrutne by to nie było, dla dziecka najważniejsze będzie pogodzenie się z tym i zaprzestanie walki o tą miłość, akceptacje i uznanie.

Przede wszystkim trzeba wyjść po za tą „wyjątkowość” relacji z mamą, którą nadaliśmy będąc w jej łonie, kiedy była ona dosłownie całym naszym światem, który utrzymywał nas przy życiu. Odkładając na bok tą całą otoczkę, a także wszelkie nasze oczekiwania, emocje i braki w tej relacji, dajemy sobie szansę zobaczyć w naszej mamie… po prostu człowieka.

Nasze mamy są takimi samymi ludźmi jak my sami, jak wszyscy wokół nas. Mają swoje wady i zalety, mocne i słabe strony, potrafią się zagubić, mają swoje traumy i ograniczenia.

Każda mama posiada swoje własną historię, która ją ukształtowała tak, a nie inaczej. Większa część tej historii to tak jak u każdego innego człowieka – efekt nieświadomości, podatności, popełnionych błędów, itp. a nie czyste zło :)

Otwierając się na takie spojrzenie, możemy zauważyć to, że sam fakt, że mama nas nie kochała tak jak mogłaby nas kochać „doskonała matka”, że nie okazywała nam pewnych rzeczy czy robiła coś negatywnego w stosunku do nas – nie jest żadnym wielkim dramatem. To nie znaczy, że my jesteśmy jacyś gorsi, to nie znaczy, że zostaliśmy bezpowrotnie z czegoś odarci.

Nic wielkiego tak naprawdę się nie wydarzyło. Odegrały się nasze i jej negatywne intencje i tyle. Nie ma co robić z tego nie wiadomo czego. To boli tak mocno dopóki my sami nadajemy temu tak wielkie znaczenie, dopóki czynimy z tej relacji coś niezwykle ważnego. To jest jednak nasz wybór i gwarantuje Wam, że człowiek nawet całkowicie odrzucony i znienawidzony przez matkę może czuć się świetnie ze sobą.

Mówi się też często, że matkę trzeba kochać, a ja mówię – to siebie trzeba kochać, a miłość do mamy przyjdzie sama naturalnie, jeśli będzie na to przestrzeń.

Cała ta relacja, to jaką matkę wybraliśmy sobie i jak się wszystko układało jest tak naprawdę oparte w dużej mierze na naszej własnej miłości do siebie samego. I to właśnie braki w tej miłości były fundamentem pod wszelkie traumy, odrzucenie i inne traumy.

Jeśli zajmiemy się swoimi własnymi sercami i poukładamy sobie relację z samymi sobą, naturalnie przyjdzie nam odbieranie naszych mam, takimi jakimi są, bez zbędnej otoczki czy emocjonalnego stosunku. Wtedy widzimy człowieka, kobietę która jest czymś więcej niż matką, bo bycie mamą jest tylko jedną z ról, jaką przyjęła, a nie czymś co ją definiuje.

Na koniec małe ćwiczenie. Wyobraźcie sobie oczami wyobraźni swoją mamę i zwróćcie się do niej tymi słowami:

„Droga mamo, dziękuje Ci za wszystkie dobre rzeczy, jakie od Ciebie otrzymałem. Przebaczam Ci wszystkie słabości i nieczyste intencje wobec mnie. Przepraszam Cię za wszystkie moje słabości i nieczyste intencje wobec Ciebie.

Mamo, uznaję Cię w moim sercu, taką jaką jesteś. Akceptuje Cię całą. Zwracam Ci wolność i pozwalam aby czysta, Boska miłość oczyściła całą naszą relację.

Mamo, dziękuje Ci za to, że urodziłaś mnie, że zajęłaś się mną tak jak potrafiłaś. Dziękuje Ci, że zapewniałaś mi warunki do przeżycia, gdy byłem całkowicie zależny od Ciebie – nawet jeśli te warunki nie były doskonałe.

Mamo, teraz jestem już dorosły, niezależny, samodzielny. Chętnie przyjmę od Ciebie wszystko co jest dobre i korzystne dla mnie, ale pozwalam sobie funkcjonować w sposób całkowicie wolny i niezależny od Ciebie. Jestem wolną, samodzielną, niezależną jednostką.

Mamo, niezależnie od tego jak się teraz przejawiasz – moje serce zawsze będzie kochać Twoje serce, moja Boska dusza, będzie kochać Twoją Boską duszę.”