Jeśli byłeś wychowywany przez osobę ze wzorcami narcyza, tyrana czy agresywnego dominatora (czyli kogoś, kto podporządkowywał sobie domowników w sposób nieznoszący sprzeciwu) to z całą pewnością została zaburzona twoja moc sprawcza. A to ma ogromne konsekwencje dla twojego funkcjonowania w otaczającym cię świecie.

Jeśli toksyczny osobnik chce skutecznie zdominować resztę domowników, to musi pozbawić ich własnej mocy sprawczej, aby doprowadzić ich stanu całkowitej bezsilności i uległości. W tym celu stosuje zastraszanie, przemoc psychiczną i fizyczną, różne formy umniejszania i niszczenia samooceny oraz wszelkie inne wyniszczające manipulacje. Na to oczywiście najbardziej podatne są dzieci, które dopiero kształtują swoją osobowość. Zaburzając warunki ich dorastania można sprawić, że nie wytworzą sobie one naturalnego poczucia niezależności, wiary w siebie i w swoją moc. Nie dorastają one jako w pełni samodzielne jednostki, które mogą o sobie samostanowić (docelowo, gdy dorosną), ale raczej jako dodatek do dominującego rodzica. Stają się przedłużeniem jego potrzeb, emocji, zachcianek i oczekiwań, a to staje się dużo ważniejsze od ich własnych uczuć.

W efekcie buduje się osobowość zależna, czyli taka, która jest przyzwyczajana do tego, że jest ofiarą skazaną na łaskę i niełaskę wszelkiego rodzaju czynników zewnętrznych (rodziców, nauczycieli, pracodawców, polityków, gospodarki, partnerów, itp. itd.). Taka osoba nawet gdy decyduje o sobie i swoim życiu, wciąż robi to w ramach tego zamkniętego systemu, gdzie wciąż i wciąż musi sobie radzić z problemami, które przychodzą z zewnątrz. Ma w sobie bardzo silne przekonanie, że większość spraw nie zależy od niej, a jej własna decyzyjność jest bardzo mocno ograniczona przez te wszystkie zewnętrzne warunki. Z tego powodu bardzo źle czuje się z wszelkimi zmianami w życiu, a w przyszłość spogląda zawsze z lękiem i negatywnymi oczekiwaniami – w końcu gdy tak wiele od niej nie zależy, to w każdej chwili może się wydarzyć coś złego. Szczególnie dużo stresu przynoszą te sytuacje, gdzie jest duża niepewność tego, w jakim kierunku potoczą się sprawy (np. zmieniasz pracę i jeszcze nie wiesz gdzie i kiedy znajdziesz nową).

To wszystko tworzy życie w ciągłym napięciu, stresie, bezsilności i frustracji. Mogą być co prawda okresy względnego spokoju, ale gdy tylko bezpieczna bańka, którą sobie zbudowałeś zaczyna się chwiać (pojawiają się nieoczekiwane zmiany), pojawia się panika i trwa ona dopóki znów nie zbudujesz sobie czegoś względnie stabilnego. A ta stabilność zazwyczaj jest okupiona wysoką ceną stagnacji, wycofania się i licznych samoograniczeń.

Kluczem do wyjścia z takich wzorców jest odbudowanie tego, co zostało zdeptane i zniszczone przez osobowość toksyczną, z którą miałeś do czynienia. I tutaj tych aspektów może być całkiem sporo, ale jednym z kluczowych czynników oprócz samooceny i relacji ze sobą będzie świadomość własnej mocy sprawczej. Mogłeś od dziecka być jej pozbawiany poprzez umniejszanie wartości tego co robisz i czujesz albo potępianie jakichkolwiek inicjatyw, które były w niesmak toksycznemu rodzicowi. Być może to, co było w tobie najcudowniejsze, jednocześnie było bodźcem irytującym rodzica, więc tępiono to z ogromną pasją, aby wybić ci to z głowy. Mogłeś z tego powodu uwierzyć w to, że pewnych rzeczy nie warto przejawiać albo, że spotka cię za to coś strasznego. Wycofałeś więc swoją moc do środka, skrajnie ograniczając swój wpływ na świat zewnętrzny. A to zbudowało iluzję w której ten świat ma wielki wpływ na ciebie, a ty z kolei masz niewielki wpływ na niego.

Zauważ jednak, że wycofałeś tą moc lub nie nauczyłeś się jej obsługiwać tylko dlatego, że musiałeś jakoś przetrwać pod jednym dachem z toksycznym psychopatą. Stałeś się słaby nie dlatego, że naprawdę taki jesteś, ale dlatego, że takim chciał cię widzieć rodzic. Przybrałeś więc jedynie taką maskę, ale nosząc ją całe życie przywykłeś do niej tak bardzo, że zapomniałeś o tym, że to tylko przebranie, a nie prawdziwy ty. Musiałeś być w tym wszystkim tak bardzo przekonujący, że przekonałeś nie tylko rodzica, ale także wszystkich innych ludzi i siebie samego.

Już jako dziecko byłeś w stanie włożyć ogromny wysiłek w zduszenie swojej Boskiej mocy, aby ochronić siebie i przetrwać. A to pewnym sensie pokazuje jaka wielką siłę posiadasz, jak nadludzką moc włożyłeś w zadbanie o siebie w taki sposób, jaki potrafiłeś. Jedyny jaki widziałeś w swojej sytuacji – bezbronnego dziecka, będącego pod opieką osoby głęboko zaburzonej.

To całe zmęczenie, jakie odczuwasz to nie jest zmęczenie walką ze światem i swoim życiem. To jest ogromny koszt energetyczny podtrzymywania iluzji bezbronnej ofiary, która sama z siebie nic nie może.

Jesteś już bezpieczny. Możesz teraz puścić całą tą bezsilność i rolę ofiary. Możesz poczuć całą swoją moc sprawczą. To Ty sam decydujesz o sobie i całym swoim życiu. To Ty sam jesteś zarządcą i władcą twojego życia. To Ty decydujesz o jakość doświadczeń, jakie cię spotykają.

Pora odzyskać swoje naturalne prawa do własnego życia i zabrać je z rąk tych, którzy próbowali ci je odbierać. Zauważ, że oni sami z siebie nie mogą nic – muszą cię zmusić do tego, abyś sam im się poddał, ponieważ nie mogą ci ich odebrać. Mogą cię jedynie tak zmanipulować, abyś sam im je dał, ponieważ to zawsze ty jesteś osobą decyzyjną w kwestiach własnego jestestwa. Wystarczy, że po prostu przestaniesz się na to godzić i już – jesteś wolnym człowiekiem :)

PS Temat jest ważny dla większości ludzi (choć w różnym stopniu) i nie bez powodu tak popularne są, wzbudzające emocje newsy o czyhającym złu, negatywnych zmianach na świecie, polityce, itp. ponieważ takie wątki uderzają w to nasze poczucie zniewolenia i bezsilność wobec zewnętrznych czynników. Zamiast karmić umysł ciągłym zagrożeniem na które z założenia nie mamy żadnego wpływu, lepiej skupić się na odzyskiwaniu mocy sprawczej i budowaniu poczucia, że cokolwiek by się nie działo na zewnątrz – ja wybieram dla siebie to, co dobre i korzystne. I nawet gdy świat będzie płonąć, my jednoznacznie zdecydowanie na dobre doświadczenia – będziemy pojawiać się w takich miejscach i sytuacjach, które będą nam sprzyjać. Ta planeta ma jeszcze dużo do przerobienia, więc nie ma co się emocjonować, ponieważ tu się jeszcze przez długi czas będzie wiele działo, co akurat nie jest niczym nowym, bo zawsze tak było. Najlepiej jest zająć się sobą i przekierować uwagę na sprawy, które są od nas zależne – nic lepszego i tak nie zrobimy, a to w pełni wystarczy, aby uwolnić się od wszelkiego zła :)

Komentarze są zamknięte.