To, że czujemy negatywne emocje wobec ludzi, którzy nas skrzywdzili jest ludzkie i normalne. Na pewno nie powinniśmy się obwiniać z tego powodu.

Co jednak zrobić z tymi emocjami w dłuższej perspektywie? Co, jeśli mijają lata, a my wciąż żyjemy w poczuciu krzywdy?

Emocje mają to do siebie, że potrzebują być regularnie zasilane, aby w ogóle istnieć. Emocja niezasilana (czyli nie karmiona naszą uwagą, energią, rozdrapywaniem ran, nakręcaniem się, itp.) ZAWSZE będzie słabnąć z czasem, aż do całkowitego wygaśnięcia i zniknięcia.

Od tej reguły nie ma wyjątków. Jeśli wydaje się nam, że jest inaczej to wynika to najpewniej z faktu, że czynnik zasilający realizujemy nieświadomie albo zwyczajnie nie rozumiemy pewnych zależności i powiązań w naszym umyśle (czyli wiemy, że coś robimy, ale nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to karmi te konkretne emocje).

Możemy więc dojść do dość oczywistego wniosku, że sposobem na uwolnienie się od męczących, negatywnych emocji jest przebaczenie, odpuszczenie i ruszenie dalej ze swoimi życiem, a emocje po prostu z czasem sobie znikną i będzie spokój. W praktyce jednak nie jest to takie proste :)

Przede wszystkim nie możemy tego procesu na sobie wymusić. Forsowanie przebaczenia i odpuszczenia, gdy nie jesteśmy na to gotowi, może doprowadzić raczej do stłumienia siebie, a to nie rozwiązuje problemu. Wręcz go pogarsza, ponieważ wypycha poza świadomość kluczowe emocje i wzorce, które i tak będą dalej oddziaływać w naszym życiu. Nie słuchajcie ludzi, którzy każą wam bezwzględnie przebaczać już teraz, strasząc cię, że jak tego nie zrobicie to np. nigdy nie będziecie szczęśliwi. To jest przemoc psychiczna i nie ma nic wspólnego z prawdziwym procesem zdrowienia psychicznego. Do przebaczenia trzeba dojrzeć, a na dojrzewanie musimy sobie dać czas i przestrzeń – tyle ile chcemy i potrzebujemy, i ani sekundy mniej :)

Z kolei, gdy chcemy przejść cały proces na spokojnie i „zgodnie z zasadami sztuki duchowej” to tu możemy trafiać na wiele pułapek i oporów. Przede wszystkim, skoro po upływie lat nadal czujemy te emocje, to znaczy, że wciąż aktywny jest POWÓD, dla których są one podtrzymywane przy życiu tyle czasu. To wszystko jest dużym wydatkiem energii, więc nie dzieje się tak po prostu. Zrozumienie powodu (lub powodów) będzie jednym z kluczowych kroków na drodze do uwolnienia.

A jakie to są najczęściej powody?

1. Uznanie krzywdy, wzięcie odpowiedzialności przez oprawcę, wyciągnięcie od niego miłości i innych uczuć
2. Podtrzymywanie krzywdy dla własnych korzyści, aby sterować poczuciem winy oprawcy
3. Potrzeba zemsty i/lub sprawiedliwości/kary dla oprawcy
4. Pielęgnowanie roli ofiary

Pielęgnowanie pamięci krzywdy i związanych z tych emocji jest nam potrzebne, jeśli któryś z tych (lub podobnych) celów jest w polu naszych zainteresowań. Jeśli mamy parcie na to, aby np. toksyczny tatuś w końcu oficjalnie przyznał jakim jest skurczybykiem i jak wiele złego zrobił (najlepiej jeszcze rekompensując krzywdy i obdarzając uczuciami, których dziecko tak pragnęło) to musimy pielęgnować w sobie emocje, które próbują pokazać mu i całemu światu: „zobacz co mi zrobiłeś, zobacz jak na mnie wpłynąłeś, to jest twoje dzieło zniszczenia, weź to w końcu zobacz i przyznaj, że ty to zrobiłeś”.

Jeśli chcemy iść przez życie z pozycji ofiary (bo np. wydaje się nam, że najłatwiej dostać coś dobrego od innych, biorąc ich na litość) to musimy nakręcać się emocjami naszej krzywdy, aby rola ofiary byłą autentyczna (no bo kto widział uśmiechniętą i szczęśliwą ofiarę). Jeśli widzimy, że nasz oprawca ma poczucie winy, które jest jego słabością, może zechcemy odwrócić role i będziemy wykorzystywać jego przeszłe grzeszki do manipulacji, szantażu, wymuszeń i dominacji nad jego osobą. Wtedy również są potrzebne nam emocje krzywdy, aby pokazywać jak trwałe i straszliwe spustoszenie dokonało się w nas z powodu jego przewinień. Dokładnie to samo robimy, gdy naszym celem jest mszczenie się czy karanie naszego oprawcy.

Aby sobie to wszystko odpuścić, musimy najpierw zrozumieć co robimy i dlaczego, a potem zauważyć jak bardzo niekorzystne, bezsensowne czy nierealne były to założenia. To jest normalne, że pragniemy np. uznania naszej krzywdy czy sprawiedliwości. Nie możemy jednak próbować wpływać na naszych oprawców (ponad granice obrony koniecznej), ponieważ w ten sposób tylko podtrzymujemy naszą psychiczną zależność od ich dobrej bądź złej woli. A chyba najgorsze co może sobie zrobić ofiara krzywdy, to warunkować swój dobrostan decyzjami swoich oprawców. Szczególnie, że podtrzymywanie tego wszystkiego tworzy energetyczny pomost pomiędzy nami, a nimi. A to znacznie ułatwia im oddziaływanie na nas – szczególnie, gdy to nam bardziej zależy na tym, żeby dostać coś od nich, niż im od nas.

Od oprawców lepiej jest się uwalniać, niż próbować ich zmienić.

Potrzebujemy zauważyć, że całe to przebaczenie i odpuszczenie nie jest dla nich, a dla nas. Ono jest po to, abyśmy odzyskali WOLNOŚĆ od wszelkich przywiązań, uwarunkowań i zależności wobec naszych oprawców. A ta wolność jest znacznie ważniejsza niż licha lub prawie żadna szansa na ugranie jakichś ochłapów. Jeśli toksyczny rodzic ma nauczyć się ciebie kochać, to z reguły musi przejść wieloletnią, porządną terapię, a ta zakończyć się może sukcesem, jeśli on sam będzie tego chciał. Możesz mu codziennie rzucać w twarz swoją krzywdą, ale nawet jeśli on to w końcu zauważy, to nie stanie się momentalnie innym człowiekiem. Jeśli nie potrafi kochać, to nie da ci miłości. Twoje chciejstwo, braki czy krzywda nie zmienią tego, że jest to, co jest.

Dla własnego szczęścia zaakceptuj ograniczenia i brak wpływu na pewne zjawiska. W życiu tak bywa, że nie zawsze jest happy end, nie zawsze sprawiedliwość dotyka złoczyńców i nie zawsze jest zauważone to, co powinno być widziane. Ty masz jednak wpływ na to, co wybierasz i co robisz z tym, co cię spotkało. Możesz sam uznać swoje krzywdy, dać sobie miłość i przyjąć ogrom dobra od tej części świata, która chce i potrafi kochać. Lepiej jest odpuścić sobie dawne krzywdy i swoich katów, zwrócić sobie od nich wolność poprzez zauważenie, że nie potrzebujesz od nich niczego, bo ten świat oferuje znacznie lepsze alternatywy.

Komentarze są zamknięte.